Archiwum Polityki

Główny oskarżyciel kraju

Wsadził do więzienia kilka setek najgroźniejszych gangsterów. Media okrzyknęły go pogromcą mafii. Gdy zaangażował się w rozgrywki kolejnych komisji śledczych, sam stał się zwierzyną łowną. Kazimierz Olejnik – polski Falcone.

Znany łódzki prokurator Z. ogląda w telewizji kolejne wiadomości. Trzeci raz tego dnia występuje jego kolega – Kazimierz Olejnik. – Kazik zawsze miał słabość do mediów. Lubi podrzucić im coś nowego. Wiele osób ostrzegało go już, że kiedyś się na tym przejedzie. Ale on przekonuje, że nieobecni w mediach nie mają racji. Odkąd został zastępcą prokuratora generalnego, widzimy go częściej w telewizji niż kiedyś na żywo.

Faktycznie: od dwóch lat Olejnik przedstawia stanowisko prokuratury w każdej większej aferze. I często to jemu dostaje się, gdy prokuratura popełni jakieś błędy w śledztwach.

Depresja prokuratora

– Jak pan się czuje w nowej roli: już nie jako oskarżyciel na sali sądowej, ale wśród polityków, na komisjach śledczych? – pytamy prokuratora.

– Codziennie rano łykam jedną pastylkę antydepresyjną i jakoś sobie radzę (śmiech).

– Prozac?

– Nie powiem co. Jeszcze by mi jakiś medyk wywiódł, że podejmuję decyzje w stanie niepoczytalności (śmiech).

– Tak panu sejmowi śledczy dopiekli?

– Współpracowałem ze wszystkimi komisjami śledczymi w tej kadencji. Do nowej ustawy o prokuraturze powinno się wprowadzić zapis, że lata współpracy prokuratorów z komisjami liczą się im podwójnie do wysługi emerytalnej. A poważnie: źle się dzieje, że sprawami, którymi zajmuje się prokuratura, interesują się równocześnie politycy.

Najbardziej złości Olejnika, że z sejmowych komisji wyciekają tajne materiały przekazywane przez prokuraturę. Gdy Jan Rokita podczas posiedzenia komisji ds. afery Rywina ujawnił treść niecenzuralnej wiadomości sms przesłanej przez Adama Halbera do Roberta Kwiatkowskiego, prokurator zarzucił mu ujawnienie tajemnicy służbowej.

Polityka 14.2005 (2498) z dnia 09.04.2005; Społeczeństwo; s. 98
Reklama