Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Murawjow za Dudajewa

Trzeba przyznać, że Rosjanom nie brak celnych, wręcz szatańskich pomysłów, by nam dokuczyć. Jeden z moskiewskich radnych zgłosił projekt, by ulicę w Moskwie, przy której stoi polska ambasada, przemianować na ulicę gen. Murawjowa, kata powstania styczniowego. Byłby to odwet za upamiętnienie w Warszawie byłego prezydenta Czeczenii, byłego generała Armii Radzieckiej Dżochara Dudajewa, który jest teraz cierniem dla większości Rosjan. Takie przepychanki są najbardziej widoczną ilustracją kiepskich stosunków Polski z Rosją, ale są i sprawy poważniejsze.

Rosyjscy prokuratorzy powiedzieli, że oczywiście wydadzą nam swoje akta śledztwa katyńskiego – teraz wiadomo, że nie wydadzą. Akta miały być jawne, teraz są tajne. Trzy lata temu prezydent Putin podczas wizyty w Warszawie obiecał coś poczynić w sprawie symbolicznej choćby rekompensaty dla naszych sybiraków, teraz cisza, kołatanie do drzwi nic nie daje. Co więcej, obserwujemy dziwne próby, inspirowane niestety z kręgów półoficjalnych, żeby psuć Polakom opinię, czego dowodem jest fałszywka nadana na „Tygodnik Powszechny” (przypisano zacnemu tygodnikowi jawnie antyukraiński i antyrosyjski artykuł). Co im dyktuje taką politykę?

Wydaje mi się, że hasło: „Ostro wobec tej miełoczy”, zyskuje poklask na arenie wewnętrznej, rekompensuje kompleksy i niepowodzenia w innych dziedzinach. A wbrew pozorom jest ich wiele. Rosja ma dobre samopoczucie w związku z zastrzykiem gotówki przy dzisiejszych cenach ropy i gazu, ale żyła przekonaniem, iż Wspólnota Niepodległych Państw zbudowana jest na więzi psychicznej, pokrewieństwie mentalnym z Rosją. Tymczasem kolorowe rewolucje – pomarańczowa, różana gruzińska, mołdawska, teraz tulipanowa w Kirgizji – przekonanie to nieprzyjemnie obalają.

Polityka 13.2005 (2497) z dnia 02.04.2005; Komentarze; s. 18
Reklama