Archiwum Polityki

Wracajcie do raju

Hotelarze na tajlandzkich wyspach Phuket i Phi Phi przekonują, że wszystko jest w porządku. A nawet lepiej. Woda czystsza, nawieziony piasek jaśniejszy, przyroda jeszcze bujniejsza. Zapewniają poważnym tonem, że badano ryby i nie zawierają ludzkich szczątków. Tsunami? Jakie tsunami?

U Michala Zitka, w Holidayu na wyspie Phi Phi, Perle Andamanów, dziś wylądowali tylko państwo z Izraela, a wczoraj para z Australii. To niewiele, jak na 77 bungalowów z łóżkami kingsize i widokiem na rafę koralową, i gdzie upiaszczone stopy polewa się gościom wodą z płatkami orchidei. Holiday na Phi Phi – ze swoim sloganem reklamowym: Pokażemy ci kawałek raju – przetrwał dzięki tej rafie. Fala na niej straciła impet; gdy dotarła do brzegu – podtopiła, zniszczyła, ale nie zabiła. Obok na cyplu, na wyciągnięcie ręki, gdzie nie sięga rafa, zginęło pięć osób. Reszta uciekła – telewizja CNN długo powtarzała te sceny – i już nie wróciła.

Zitek, Australijczyk z czeskimi korzeniami, nie ma do telewizji pretensji, bo relacje były uczciwe, tyle że wycinkowe, szukające dramatu. Teraz rzecz jasna żadna ekipa tu nie przyjedzie, aby pokazać, że w Holidayu po zniszczeniach ani śladu, obsługa pod parą, wygłodniała turystów. To niesprawiedliwe, zarzeka się Zitek.

Całe tsunami było niesprawiedliwe, uderzyło na oślep, losowo, punktowo, właściwie nie wiadomo, na jakiej zasadzie jednych ocaliło, a innych zgubiło, wybrało jedną zatoczkę, a oszczędziło sąsiednią, skręciło na lewo, a nie na prawo. Wybrało na przykład hotel Tropica na plaży Patong na Phukecie, z którego prawie nic nie zostało, a sąsiedni Bay Garden ledwie tknęło, jeszcze obsługa zdążyła wyłowić z wody pływające bagaże gości z parteru.

W odruchu buntu Zitek wysyła maile do osób, które odwołały przyjazd. Zna dobrze argumenty: tu nie chodzi o poczucie bezpieczeństwa, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa kolejna taka fala uderzy najwcześniej za sto lat. Rzecz raczej w ogólnym dyskomforcie: jak tu świętować na cmentarzu, zakłócać innym żałobę. To jest czysto zachodnia optyka, zupełnie fałszywa – przekonuje.

Polityka 13.2005 (2497) z dnia 02.04.2005; Na własne oczy; s. 100
Reklama