Archiwum Polityki

Prezydent na drabinie

W ostatnich dniach różne telewizje sięgały po zdjęcia sprzed lat, kiedy to Aleksander Kwaśniewski jeszcze jako szef klubu parlamentarnego SLD uciekał przed dziennikarzami z Sejmu po drabinie. Ta drabina stała się symbolem jego postępowania, zwłaszcza w ostatnich miesiącach.

Prezydent miał prawo się wycofać, mając świadomość, że jego odmowa stawienia się przed komisją zostanie źle odebrana. To jego polityczne ryzyko. Mógł też złożyć przed komisją oświadczenie – i na nim poprzestać. Mógł w orędziu, a więc w formie opisanej w konstytucji, wystąpić przed całym Sejmem, nawet gdyby narażało go to na protesty czy tumult w Wysokiej Izbie. To też było polityczne ryzyko, ale jednak byłaby to przynajmniej próba obrony godności najwyższego urzędu. Tymczasem zamiast wystąpień politycznych oglądaliśmy serię pomyłek, pomniejszających wagę oświadczenia, rozmieniających na drobne ważkie argumenty uzasadniające odmowę.

Zaczęło się od konferencji prasowej po oświadczeniu, kiedy to prezydent próbował sprowokować dziennikarzy do pytań, których oni nie mieli, co go wyraźnie irytowało. W programie „Prosto w oczy” dał się ponieść emocjom i zamiast wyjaśniać – wszystko gmatwał, wprowadzał niezrozumiałe wątki, a nawet porachunki osobiste. W żartobliwej formule programu „Przesłuchanie” w TVN 24 bawił się w wyrywanie dziennikarzom jakichś tajnych kwitów, chciał pokazać luz, który w jego sytuacji był mało przystojny. Wszystko to czyniło niedobre wrażenie i mogło utwierdzać przekonanie, że coś tam jednak z tym Dochnalem czy Bobrkiem było i Aleksander Kwaśniewski czegoś się obawiał.

Można oczywiście zrozumieć, że prezydent szukał kontaktu z opinią publiczną, że chciał jej przekazać swoje wyjaśnienia i racje, ale najwyraźniej nie miał żadnego politycznego planu, a te poszukiwania były dość rozpaczliwe. W końcu zaapelował o przesłuchanie w prokuraturze, co też stawia go w pozycji petenta. Nic nie wiadomo, by prokuratura zamierzała Aleksandra Kwaśniewskiego przesłuchiwać w związku z przekrętami paliwowymi czy podejrzanymi działaniami lobbysty Dochnala, a po oświadczeniu prezydenta znalazła się w niezręcznej sytuacji.

Polityka 11.2005 (2495) z dnia 19.03.2005; Temat tygodnia; s. 20
Reklama