Mariusz Czubaj: – Często podkreśla pan, że powieści podpisywane nazwiskiem Akunin są częścią literackiego projektu.
Boris Akunin: – Słowo projekt oznacza, że mamy do czynienia z czymś wymyślonym, stworzonym w sposób zaplanowany, a nie pod wpływem emocji. Siedem lat temu, gdy zaczynałem tworzyć „projekt”, słowo to brzmiało w uszach Rosjan jak obelga, a nawet świętokradztwo. W moim kraju przez ponad 200 lat pisanie było bowiem postrzegane w kategoriach pracy uwznioślonej i świętej. Rosyjski pisatiel to ktoś znacznie więcej niż po prostu pisarz...
Pisatiel to ktoś natchniony. Jak polski romantyczny wieszcz...
No właśnie. Prawdziwym pisarzem był więc Tołstoj, Dostojewski, Sołżenicyn. Prawdziwi pisarze piszą swoją duszą, na papier przelewają własną krew zamiast atramentu. Mój „B. Akunin” znajdował się w zupełnej opozycji do tych wyobrażeń.
Czyli?
Czyli wychodzę z założenia, że literatura to połączenie boiska z laboratorium, gdzie zabawa, lekkość i eksperyment są dobrze widziane, zaś nuda i patos znajdują się w odwrocie. Moje ostatnie przedsięwzięcie otwiera nowy etap Projektu Akunin. Etap, który nazwałem: Gatunki. Chcę napisać wzorcowe wersje tych gatunków, które były zawsze obecne w literaturze. W lutym oddałem strzał próbny w postaci trzech utworów: opowieści dla dzieci, powieści szpiegowskiej oraz fantastyczno-naukowej. W kolejce czeka saga rodzinna, romans i wiele innych.