Archiwum Polityki

Szalone dni muzyki

Od lat mówi się o spadku zainteresowania muzyką ambitną. Okazuje się jednak, że klasyka może mieć masową publiczność, czego dowodem festiwal La Folle Journée (Szalony Dzień) w Nantes, który znajduje dziś naśladowców w różnych częściach świata, choć jeszcze nie w Polsce.

Wyobraźmy sobie: 265 koncertów muzyki klasycznej w ciągu pięciu dni, 120 tys. sprzedanych biletów, tłumy ludzi kupujących w przerwach płyty. Marzenie sfrustrowanego krytyka? Nie, to zdarzyło się niedawno naprawdę – we Francji, w ponadczterystutysięcznym Nantes.

Autorem tego sukcesu jest René Martin, szef ważnych francuskich festiwali pianistycznych w La Roque d’Anthéron i w La Grange de Meslay (ten ostatni został zainicjowany przez Światosława Richtera).

Rozmach imprezy przerósł już jej nazwę – dziś, kiedy trwa prawie tydzień, winna się raczej nazywać La Folle Semaine. Ale pierwsza edycja w 1995 r. trwała zaledwie weekend, w ciągu którego odbyło się 37 koncertów, a biletów sprzedano 18 tys. Co roku liczba koncertów i frekwencja rosły przeciętnie o 10 proc. I nie jest to moda sezonowa. Jej wynikiem jest też czterokrotny wzrost wykupionych abonamentów na koncerty regionalnej orkiestry czy zwiększenie o 20 proc. liczby uczniów szkół muzycznych w całym regionie, zwłaszcza odkąd główny festiwal poprzedzają koncerty w okolicznych miasteczkach (w tym roku – w dziewięciu; sprzedano 40 tys. biletów). Muzycy orkiestry Sinfonia Varsovia, którzy biorą co roku udział nie tylko w festiwalu, ale i w owych koncertach na prowincji (w tym roku sześć razy grali „Eroikę” w ciągu dwóch dni!), opowiadają o przepełnionych kościołach i entuzjazmie publiczności.

Ten sam entuzjazm panuje w Centrum Kongresowym w Nantes. Każda edycja festiwalu ma swój temat (tym razem był to „Beethoven i jego przyjaciele”). Słuchacze stojąc w kolejkach do sal żywo dyskutują o usłyszanych już koncertach. Po występach regułą są rzęsiste oklaski i okrzyki; artyści wychodzą do ukłonów przynajmniej trzykrotnie. Oczywiście stan ten nie narodził się z dnia na dzień.

Polityka 10.2005 (2494) z dnia 12.03.2005; Kultura; s. 68
Reklama