Archiwum Polityki

Wojny pępowinowe

W Polsce upowszechnia się moda na zamrażanie krwi pępowinowej noworodków, która ma być, jak to głoszą banki zajmujące się jej magazynowaniem, „biologiczną polisą na życie”. Trzeba zapłacić za to około 10 tys. zł. Niektórzy naukowcy nie wierzą jednak w zbawienną moc tej krwi i podważają sens jej przechowywania. „Pępowinowi bankierzy” mają przeciwne zdanie, poparte zresztą też naukowymi opiniami. Gra toczy się o rynek wart kilkadziesiąt milionów złotych.

Krew pępowinową wykorzystuje się do walki z nowotworami, anemiami, a także poważnymi zaburzeniami odporności. Do niej, jak twierdzi wielu naukowców, należy przyszłość medycyny – będzie leczyć choroby Alzheimera i Parkinsona, cofać skutki zawału serca, ratować osoby dotknięte udarem mózgu. Setki tysięcy porcji tej krwi zgromadzono już w niemal 200 bankach na całym świecie. Dziewięć z nich działa w Polsce. Cóż tak cennego jest w resztce krwi noworodka, która zostaje podczas porodu w odciętej pępowinie?

Na wszelki wypadek

– Potencjał krwi pępowinowej tkwi w jej komórkach macierzystych. Te nie dość, że się intensywnie mnożą, to jeszcze potrafią zamieniać się w komórki wyspecjalizowane, np. nerwowe, mięśniowe czy też w komórki krwi – tłumaczy dr hab. Jan Sabliński, przewodniczący Rady Naukowo-Medycznej prywatnego Polskiego Banku Komórek Macierzystych SA (PBKM SA), były konsultant krajowy ds. transfuzjologii klinicznej. – Jeśli nauczymy się kierować ich rozwojem, to ludzkość pożegna się z wieloma nieuleczalnymi dziś chorobami.

– Na razie to science fiction i takich terapii obiecywać nie wolno. Jako naukowiec i lekarz mam jednak nadzieję, że kiedyś nauczymy się leczyć komórkami macierzystymi. Pamiętać jednak warto, że komórki macierzyste pobierać można nie tylko z krwi pępowinowej, ale także z innych tkanek, nawet dorosłego już organizmu – zauważa prof. Zygmunt Pojda, kierownik Zakładu Hematologii Doświadczalnej warszawskiego Centrum Onkologii. W kilkunastu ośrodkach na świecie komórki macierzyste podaje się bezpośrednio do serca pacjenta, w rejon zniszczony zawałem. Tam przekształcają się w komórki mięśniowe i „łatają” pozawałową bliznę. W podobny sposób w ub.r. południowokoreańscy neurochirurdzy „załatali dziurę” w rdzeniu kręgowym ofiary wypadku samochodowego.

Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; Kraj; s. 24
Reklama