Archiwum Polityki

Syryjczycy, do domu!

Czy „pomarańczowa rewolucja” zawędrowała teraz do Bejrutu? Niestety, przewroty na Bliskim Wschodzie nigdy nie ociekają sokiem pomarańczowym. Zawsze są krwawe.

Na bejruckich straganach nie brak świeżych pomarańczy, ale używane przez europejską prasę, zapożyczone z Kijowa, Lwowa czy Charkowa, pojęcie „pomarańczowej rewolucji” jest w stolicy Libanu zupełnie nieznane. Gdy w tydzień po zamordowaniu byłego premiera Rafika Harariego ponad sto tysięcy ludzi wyległo na ulice miasta, a ogromne transparenty krzyczały „Syria out now!” (Syria, wynocha!), mogło się wydawać, że masowy protest ludności stanowi sygnał do rozpoczęcia bezkompromisowej konfrontacji. Rafik Harari, jeden z najbogatszych biznesmenów libańskich, ostro krytykował obecny gabinet Emila Lahouda za zbytnią służalczość wobec Damaszku. Sznurki, którymi syryjski prezydent Baszar Asad porusza marionetkowym rządem w Bejrucie, są zbyt grube, aby Libańczycy dążący do prawdziwej niepodległości mogli udawać, że ich nie widzą.

Prezydent Jacques Chirac wręcz obarczył Syrię odpowiedzialnością za ten zamach. Prezydent Bush oznajmił w Paryżu, w chwili rzadkiej wspólnoty zdań z Francją, że Syryjczycy powinni wynieść się z Libanu – i to natychmiast. Ministrowie krajów Unii Europejskiej domagają się powołania międzynarodowej komisji śledczej. Ale rewolucji jak nie było, tak nie ma. W lobby luksusowego hotelu Phoenicia Intercontinental przy alei Minet el Hosn bywalcy spokojnie sączą wymyślne koktajle i nawet w lokalach opozycji nikt nie planuje zbrojnego powstania. Punkt ciężkości konfliktu przeniósł się z ulicy do gabinetów działaczy politycznych. Opozycja ma nadzieję, że nacisk światowej opinii publicznej będzie bardziej skuteczny od stosowania przemocy. Dyktatorzy typu Asada nie zwykli uginać się przed żądaniami tłumu. Przykład libański mógłby odbić się niepożądanym echem wewnątrz Syrii.

W 1975 r. ówczesny gabinet „zaprosił” wojska syryjskie, aby pomogły zakończyć krwawą wojnę domową między chrześcijanami, muzułmanami i druzami (milionowa zamknięta wspólnota islamska).

Polityka 9.2005 (2493) z dnia 05.03.2005; Świat; s. 56
Reklama