Archiwum Polityki

Na szczudłach, pod wiatr

Rozmowa z Pawłem Szkotakiem, laureatem Paszportu „Polityki”

Agnieszka Celeda: – Z jakim uczuciem po tylu latach ponownie poddałeś swoje dzieło cenzurze?

Paweł Szkotak:– Chwała Bogu, nie było żadnych kłopotów, cenzorzy od razu zaakceptowali spektakl. Oczywiście, aktorki musiały mieć włosy przysłonięte chustkami, mężczyźni nie mogli mieć nagich torsów, a wino, które jest używane w spektaklu, musieliśmy zastąpić sokiem z owoców granatu. Ale reszta pozostała bez zmian.

Mówimy o występie Teatru Biuro Podróży na 23 Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym FADJR w Teheranie, gdzie graliście w końcu stycznia. Wasz zespół był jedynym teatrem plenerowym.

A festiwal miał niewiarygodny rozmach. Pokazano ponad sto spektakli, między innymi z Belgii, Japonii, Niemiec, Holandii, Kanady, Włoch, także z krajów arabskich.

Jak się grało?

Niesamowicie – zwłaszcza gdy otwieraliśmy bramę na dziedziniec i ponad tysiąc osób wpadało biegiem, by zająć miejsce w pierwszym rzędzie. A po spektaklu widzowie rzucali się na aktorów, dotykali ich, ściskali. Kobiety podawały im ręce, co jest tam gestem odważnym, nawet demonstracyjnym. Ludzie chcieli rozmawiać, dzielić się opiniami, przeżywać przedstawienie.

Nie czuło się bariery kulturowej?

Jakiej bariery? Nie uwierzysz, ale wielu uczestnikom festiwalu w Teheranie dobrze znane były nazwiska takie jak: Grotowski, Kantor, Wyspiański, Mickiewicz, Różewicz, Mrożek, Kott. Niewiarygodne! Oczywiście, rozmawialiśmy także o polityce, o tym, co się dzieje obok, w Iraku, o problemie kurdyjskim. To były niezwykle szczere rozmowy. Jeśli ich ton z czymś mi się kojarzył, to z atmosferą polskich debat lat osiemdziesiątych albo z niektórymi dzisiejszymi spotkaniami na Białorusi.

Czy z myślą o takich właśnie spotkaniach zakładałeś Teatr Biuro Podróży?

Polityka 8.2005 (2492) z dnia 26.02.2005; Kultura; s. 62
Reklama