Archiwum Polityki

Epilepsja według Marcina Lutra

Nie o demonach w dzisiejszym kazaniu mówić będziemy, nie o demonach rzekomo trawiących i dręczących Wielkiego Reformatora ani też nie o demonicznej, ze starożytności się wywodzącej, a przecież do dziś tu i ówdzie pokutującej, interpretacji epilepsji. Całkowitym przypadkiem – choć w naszej pysze radzi byśmy powiedzieć: za sprawą Opatrzności – wpadło nam w ręce dzieło absolutnie wyjątkowe, wydana mianowicie w ubiegłym roku w Warszawie przez wydawnictwo Neriton praca pani Jowity Jagli pt. „Boska Medycyna i Niebiescy Uzdrowiciele wobec kalectwa i chorób człowieka”. Ikonografia „Patronów od Chorób” i „Świętych Miłujących Żebraków” w sztuce polskiej XIV–XVII w. Obszerna, blisko 400 stron dużego formatu licząca, doskonale napisana i bogato udokumentowana książka należy do dzieł egzotycznych, których istnienie z natury rzeczy przeznaczone jest dla bardzo elitarnych kręgów. Trafiwszy boskim przypadkiem na nie w księgarni, ma się oczywisty odruch wzmagania jego elitarności, nierozpowszechniania jego walorów i uroków, a zachowywania ich dla siebie. Krótko mówiąc, sam fakt, że sami z siebie, bez podpowiedzi znawców, książkę tę nabyliśmy, daje nam poczucie wyjątkowości. Głosimy przeto chwałę tego dzieła, bo elitarność nasza elitarnością naszą, a obowiązki wobec parafian przede wszystkim. Z racji fundamentalnych „Boska Medycyna” zasługuje, by nawet ci parafianie, co sztuką średniowieczną nie ciekawią się całkiem, wzięli rzecz do ręki albo przynajmniej z naszej kazalnicy o niej usłyszeli.

Z jednej strony wywód autorki zanurzony jest w dziejach mizerii ludzkiej cielesności, w historii chorób i historii medycyny i bardzo rzetelne jest tu rzeczy opisanie. Jak jest mowa o padaczce, to dzieje tej choroby, jej objawy i sposoby leczenia są udokumentowane.

Polityka 8.2005 (2492) z dnia 26.02.2005; Pilch; s. 96
Reklama