Archiwum Polityki

Miłość francuska

Żaden polityk tak pięknie nie odmalował naszego kraju: Europa potrzebuje Polski – stwierdził prezydent Nicolas Sarkozy – z dziedzictwem Solidarności, Jana Pawła, który zasiał ziarno nadziei, z nieujarzmioną Warszawą, z Katyniem, gdzie w końcu prawda zatriumfowała nad kłamstwem. Polska i Francja były – w jego ustach – kołyskami europejskiego humanizmu, a nadto, co w Europie jest wyjątkiem, nigdy nie walczyły przeciw sobie. Cóż więc bardziej naturalnego, że podpisuje Francja z nami „partnerstwo strategiczne” i ponawia deklaracje szczerej przyjaźni? Posłowie i senatorowie słusznie nagradzają go owacją w Sejmie.

Ale polityka europejska to nie oś Paryż–Warszawa, tylko przestrzeń od Atlantyku po Ural (a właściwie po Władywostok). Jest w tym jakieś otrzeźwiające memento, że Sarkozy w Warszawie zebrał oklaski w środę, a dosłownie nazajutrz, w czwartek, rozmawiał o „partnerstwie strategicznym” z premierem (!) Władimirem Putinem. Europejskie bezpieczeństwo energetyczne tak drogie Warszawie? Ależ oczywiście! Droga do niego prowadzi najpierw przez „uładzone stosunki z Rosją” – powiedział premier Francji François Fillon. Moskwa wybrała zresztą francuski koncern Total do spółki, która zagospodaruje bajecznie bogate złoża gazu Sztokman pod dnem Morza Barentsa. Komisja Europejska chce demonopolizacji sektora energetycznego: rozdzielenia wydobycia, przesyłu i dystrybucji, by nikt nie dyktował klientom warunków. Gigant rosyjski – Gazprom – sprzeciwia się temu, ale sojusznikiem Gazpromu są wszystkie duże zachodnioeuropejskie koncerny, w tym francuski Gaz de France.

Za miesiąc Francja obejmuje przewodnictwo w Unii Europejskiej i będzie forsować ideę nową: europejską wspólnotę obronną.

Polityka 23.2008 (2657) z dnia 07.06.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama