Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Polandyzacja

Jarosław Kaczyński znów nas postraszył. Tym razem landyzacją Polski. Ma ona grozić co najmniej dzielnicowym rozbiciem, by nas łatwo później zeuropeizować, czy może nawet zgermanizować. Z pewnością zaś osłabić państwo.

Określenie „landyzacja” wpisuje się przecież znakomicie w cały ciąg zdarzeń, od Tuskowego dziadka z Wehrmachtu poczynając, na jakichś straszliwych ustępstwach rządu wobec Anegeli Merkel kończąc.

Landyzacja ma nam grozić przy okazji kolejnego kroku reformy samorządowej, którą rząd Donalda Tuska właśnie przedstawił i która ma być swego rodzaju dokończeniem reformy rządu Jerzego Buzka, kiedy to utworzono samorządy na szczeblu powiatowym i wojewódzkim, ale te ostatnie znacznie z kompetencji okrojono, właśnie ze strachu przed landyzacją.

Wówczas nazywano to regionalizacją. Nasze silne samorządowe województwa, czyli regiony, po wejściu Polski do Unii Europejskiej miały się podobno rozmyć w regionach europejskich, a my mieliśmy zacząć tracić narodową tożsamość. Dziś Europy już się nie boimy. Ale Niemcami zawsze postraszyć można.

Zresztą tamtą reformę w politycznym boju mocno zniszczono, gdyż zamiast ośmiu silnych i realnie istniejących, także w tradycji, regionów, mamy 16 województw (w zapasie siedemnaste, koszalińskie, gdyż zabiegi o jego utworzenie trwają, zwłaszcza przed każdymi wyborami). Powiatów też mamy dwa razy za dużo, bowiem rząd wyczerpany walką o regiony poległ pod naporem ambicji powiatowych i namnożył ich bez ładu, składu i potrzeby. Z tym problemem rząd PO-PSL także nie ma odwagi się zmierzyć, choć wiadomo, że optymalną liczbą byłoby 180 powiatów. Ale przy wielkich kosztach politycznych zapewne z obecnym rozbiciem powiatowym, jedynym realnym, długo jeszcze pozostaniemy.

Komentowanie na polityczny użytek dokumentów, których się wcześniej nie przeczytało, prowadzi głównie do nieporozumień. I tym razem tak się stało. Może zresztą Kaczyński chciał tylko podłożyć Tuskowi nogę, wrzucając do debaty publicznej ową landyzację, bowiem przedstawiony program, a także cztery projekty ustaw, w tym kompetencyjna, o wojewodzie oraz o miastach i zespołach metropolitalnych trudno uznać za jakiś wielki przełom.

Polityka 23.2008 (2657) z dnia 07.06.2008; Temat tygodnia; s. 18
Reklama