Archiwum Polityki

Tarcza tak, ale nie taka

Rozmowa ze Zbigniewem Brzezińskim, o zaletach Baracka Obamy, konieczności wyjścia z Iraku i komplikacjach w stosunkach polsko-amerykańskich

Tomasz Zalewski: – John McCain i Barack Obama reprezentują skrajnie odmienne wizje polityki międzynarodowej. Różnią się w kluczowych sprawach, jak wojna w Iraku czy kontakty z rządami państw wrogich Ameryce. Chyba wyjątkowo wiele zależy od tych wyborów?

Zbigniew Brzeziński: – Te wybory mają rzeczywiście zasadnicze znaczenie. Zderzają się w nich dwie różne koncepcje roli Ameryki w świecie. Koncepcja McCaina jest podobna do wizji prezydenta Busha. Obama chce z nią zerwać. Po drugie, wybory następują w okresie historycznym, w którym coś zasadniczo w świecie się zmienia. Zrozumienie istoty tych przemian jest głównym zadaniem następnego prezydenta.

Na czym te przemiany polegają?

Jesteśmy świadkami bezprecedensowego przebudzenia świata. Po raz pierwszy w historii prawie cała ludzkość jest politycznie świadoma. Po drugie, ciężar w równowadze światowej przesuwa się w kierunku Azji. Dominacja krajów atlantyckich dobiega końca, a to pociąga za sobą wielkie konsekwencje geopolityczne. Po trzecie, Stany Zjednoczone miały fantastyczną szansę na to, by odegrać przełomową rolę po zakończeniu zimnej wojny, kiedy zostały jedynym supermocarstwem. Niestety, prezydent Clinton tego zadania na siebie nie wziął, a Bush katastrofalnie zaszkodził pozycji Ameryki w świecie. Przed Ameryką stoi teraz wielkie wyzwanie – jak odbudować jej przywództwo w sytuacji znacznie trudniejszej niż ta, którą można było sobie wyobrazić nawet 8 lat temu.

Czy osłabienie wpływów Ameryki na świecie, o którym tak wiele się pisze – słynny koniec amerykańskiego stulecia – to proces nieunikniony i nieodwracalny?

Nie. To przede wszystkim rezultat błędnej polityki rządu Busha i skutek niewykorzystania wielkiej szansy historycznej po upadku ZSRR.

Polityka 23.2008 (2657) z dnia 07.06.2008; Świat; s. 52
Reklama