Archiwum Polityki

Sensy Tuymansa

Otwarta w stołecznej Zachęcie wystawa belgijskiego twórcy Luca Tuymansa to jeden z hitów sezonu. Mamy do czynienia z artystą, który sprawił, iż dyskusja wokół malarstwa znów nabrała rumieńców, i to wtedy, gdy wydawało się, że ta sztuka już niczym nie zaskoczy.

W ostatniej dekadzie obserwowaliśmy rozkwit nowej formacji malarzy urodzonych pomiędzy 1960 a 1970 r. W zbiorowej wyobraźni zajmują oni powoli miejsce starszych gwiazd, takich jak Gerhard Richter, Georg Baselitz, Anselm Kiefer, Cy Twombly czy Jasper Johns. Może formacja to za dużo powiedziane (lepiej chyba: fala), bo każdy z twórców ciągnie w nieco inną stronę, a jedyne co ich łączy, to odwoływanie się do tradycji malarstwa figuratywnego, przedstawiającego. Mamy tu więc Niemca Neo Raucha (ur. 1960), łączącego w zaskakujące kolaże elementy sztuki komiksu, grafiki reklamowej i realnego socjalizmu. Mamy niepokojące, realistyczne portrety dziewcząt Margherity Manzelli (ur. 1968) i potężne, zdeformowane kobiece cielska Jenny Saville (ur. 1970). Jest groteskowy w podglądaniu obyczajów John Currin (ur. 1962), flirtująca z pop-artem Elizabeth Peyton (ur. 1965), a także autor onirycznych pejzaży Peter Doig (ur. 1959) czy całkiem osobny w swych kolorowych, rozmazanych obrazach Glen Brown. Ale szczególne miejsce w tym gronie zajmuje właśnie najstarszy z nich (ur. 1958) Luc Tuymans.

Krytyk sztuki Jordan Kantor w jednym ze swych esejów pisał: „Trudno dziś wejść do galerii czy na targi sztuki i patrząc na obrazy nie dostrzec »efektu Tuymansa«, tego głębokiego sposobu, w jaki jego spojrzenie, tematy, a nawet podstawowe kwestie malarskie przeniknęły spore terytorium”. Spośród artystów „ukąszonych Tuymansem” Kantor wymienia i analizuje twórczość trzech: Wilhelma Sasnala, Eberharda Havekosta i Magnusa von Plessen, jako tych, którzy najciekawiej i najbardziej oryginalnie rozwinęli idee Belga. Nawiasem mówiąc, stołeczna ekspozycja da widzom możliwość innego spojrzenia na sukces naszej wielkiej gwiazdy ostatnich lat – Sasnala, którego dorobek w konfrontacji z Tuymansem jawi się w zupełnie nowym świetle.

Polityka 23.2008 (2657) z dnia 07.06.2008; Kultura; s. 71
Reklama