Archiwum Polityki

Odwiedź posła w Brukseli

Do Parlamentu Europejskiego od kilku miesięcy przyjeżdżają wycieczki Polaków, pragnących przyjrzeć się jego pracy. Każdy z naszych eurodeputowanych może zaprosić 90 osób rocznie. Parlament pokrywa koszty wyjazdu (transport plus ryczałt ok. 30 euro na posiłek) i zapewnia program na miejscu: wykład na temat pracy PE, zwiedzanie brukselskiego gmachu, gdzie parlament ma jedną z siedzib. Reszta zależy od inwencji samego europosła. Wyjazd nie trwa zwykle dłużej niż 4 dni i połączony jest najczęściej również ze zwiedzaniem Brukseli (a także okolicznych Brugii, Gandawy). Chociaż ryczałt nie obejmuje kosztów hotelowych, zapobiegliwym posłom udaje się tak skalkulować koszty, by uczestnicy wycieczki nie musieli płacić za nocleg.

Każdy poseł ma własny klucz doboru wycieczkowiczów. Janusz Kuźmiuk (1) zaprasza młodych ludowców, Janusz Wojciechowski (2) – sympatyków, nauczycieli i młodzież (obaj myślą też o zaproszeniu wychowanków domów dziecka). Bogusław Sonik (3) – laureatów organizowanych przez siebie konkursów (np. na najładniejszą bożonarodzeniową kartkę). Polityk Samoobrony Bogdan Golik gościł 20 osób z Polskiego Związku Głuchych, a Jacek Saryusz-Wolski (PO) słuchaczy założonej przez swoje biuro poselskie Akademii Europejskiej oraz kilku samorządowców. Współpracowników z rodzinami i kilku rolników spod Gostynia (tych, którzy wsławili się pokojowym wręczeniem jaj ministrowi rolnictwa) zaprosił Witold Tomczak (4) z LPR, sam przeciwnik Unii Europejskiej: – Choć idea parlamentu jest czysto propagandowa, ja korzystam z tych środków, by pokazać uczestnikom bezsens tej instytucji – podkreśla Tomczak i nadal zamierza organizować podobne wycieczki.

Polityka 4.2005 (2488) z dnia 29.01.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama