Archiwum Polityki

Tylko jedna rura

Petroval, spółka zaopatrująca polskie rafinerie w rosyjską ropę, przerwała dostawy. Pojawiło się podejrzenie, że może to być zemsta Kremla za polski udział w ostatnich wydarzeniach na Ukrainie. Choć wiele wskazuje, że padliśmy ofiarą wojny władz Rosji z koncernem Jukos (Petroval jest związany z Jukosem i sprzedaje jego ropę), to prezydent Kwaśniewski zapowiedział, że spróbuje całą sprawę wyjaśnić z prezydentem Putinem. Kolejny raz odżyła sprawa naszego bezpieczeństwa energetycznego.

Spokój zachowują jedynie najbardziej zainteresowani – Orlen i Lotos – choć z Jukosu pochodziło dotychczas ok. 40 proc przerabianej w Polsce ropy. Obie firmy wydały niemal identyczne komunikaty: jesteśmy przygotowani, mamy zapasy ropy oraz kontrakty zapewniające dostawy surowca od innych dostawców. Od jakich? Tego szefowie obu firm nie chcą zdradzić, przekonując, że nowe źródła zaopatrzenia są nawet lepsze od dotychczasowych. Wiadomo tylko, że będzie to ropa rosyjska płynąca rurociągiem Przyjaźń, więc nie ma podstaw do twierdzenia, że Rosjanie w ogóle zakręcili nam kurek.

Eksperci podejrzewają, że brakujące dostawy ropy zapewni nam spółka J&S, która dysponuje dużymi ilościami rosyjskiej ropy i ma łatwy dostęp do rurociągu Przyjaźń. To również tłumaczyłoby niechęć polskich firm do informowania o nowym dostawcy – emocje wokół J&S jeszcze nie ostygły.

Ironia losu polega na tym, że kontrakty z Petrovalem to efekt wymuszonej przez premiera Millera dywersyfikacji dostaw ropy. Jak tłumaczył przed komisją śledczą ds. Orlenu, chciał zapobiec uzależnieniu Polski od jednego dostawcy i poprawić nasze bezpieczeństwo energetyczne. Okazuje się, że trudno myśleć o bezpieczeństwie opartym na jednej rurze.

Polityka 4.2005 (2488) z dnia 29.01.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama