Gdyby ktoś nie zauważył, to w rozpoczętym właśnie roku obchodzimy dziesięciolecie kultowego obrazu dla średnio rozgarniętej młodzieży „Młode wilki”. Z tej okazji reżyser i scenarzysta tego arcydzieła Jarosław Żamojda postanowił przypomnieć o swoim istnieniu. Jego najnowszy film „Rh+” miał być, jak się zdaje, thrillerem sensacyjnym. Na spędzających wakacje w domku letniskowym na Mazurach Annę Przybylską, Katarzynę Bujakiewicz i Michała Figurskiego poluje gang handlarzy nerkami. Pojawia się znienacka i wycina nerki u pacjenta w domu. Mimo pozorów profesjonalizmu (ach, te lśniące narzędzia) nie jest chyba dobrze obeznany z tematem, bo żeby znaleźć nerki, najpierw musi Przybylską rozebrać, a następnie cal po calu obejrzeć. Szuka tak długo, że nudy nie wytrzymuje nawet... hydrofor. Powodując spięcie (?!) uniemożliwia operację i ratuje bohaterce życie. Dobro tryumfuje, zło zostaje przykładnie ukarane, widz może spać spokojnie.
Poza hydroforem ważna rola przypada w filmie trendy klubom, modnym samochodom i sponsorom, bez których znaków firmowych ekran byłby jeszcze bardziej pusty.