Sztukę przenikania do papieskich apartamentów, szukania w Watykanie dojścia doprowadzono w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, osobliwie w Krakowie, do absolutnej perfekcji. Problem w tym, że większość tamtejszej Kurii Metropolitalnej to sympatycy Wisły (ks. infułat Bronisław Fidelus od Panny Marii jest nawet kapelanem Białej Gwiazdy). Dla ostrożności list z prośbą o przyjęcie zawiózł więc do Rzymu na prośbę Janusza Filipiaka młody wykładowca PAT, dyrektor krakowskiego Radia Plus ks dr. Dariusz Raś, sprawdzony „pas”. I załatwił. W grudniu 2004 r. arcybiskup Stanisław Dziwisz (wiślak! ) przy obiedzie uzyskał zgodę Jana Pawła II, który nie kryje, że ma serce po pasiastej stronie Błoń. Przedwojenny bramkarz drużyny z Wadowic kibicował „pasom” jeszcze jako biskup i kardynał, chodził na mecze wspólnie z prof. Jerzym Ciesielskim (dziś już sługą Bożym), od dziewięciu lat jest posiadaczem bezpłatnej karty wstępu na trybunę. Sprzyjanie Wiśle jednak w swym otoczeniu toleruje, zapewne w dowód chrześcijańskiej miłości i otwartości Kościoła.
Równie konsekwentna w demonstracji uczuć była Cracovia. Klub przy Kałuży wywieszał na trybunach wielki transparent z napisem „Ojcze Święty, pozdrawia Cię Twoja Cracovia!”, dość ponuro jednak kontrastujący z sąsiednim: „Pan Bóg wybacza, Cracovia – nigdy”. Pojawiały się również nielicujące z tradycją klubu śpiewane informacje o tym, jaką profesję reprezentuje sąsiadka z drugiej strony Błoń oraz komentarze do niedawnej sławnej porażki Wisły w Tbilisi („Nie płacz tato, nie płacz mamo, wpier... nam Dynamo!”). Na wszelki więc wypadek „pasy” miały w Rzymie do dyspozycji na okrągło dwóch przesympatycznych księży spowiedników, oczywiście kibiców Cracovii, ale bez tolerancji dla klubowego szowinizmu.