Archiwum Polityki

Dom z piasku i mgły

+++

Jedną z pierwszych premier 2005 r. jest „Dom z piasku i mgły” , film debiutującego reżysera Vadima Perelmana, słusznie wyróżniony trzema nominacjami do Oscara (niesłusznie natomiast ostatecznie niezauważony przez Akademię Filmową). Starsi widzowie, którzy kiedyś zachwycali się dobrym amerykańskim kinem społeczno-obyczajowym, mają wreszcie okazję zobaczyć coś w podobnym stylu. Właścicielka tytułowego domu, młoda kobieta po przejściach (Jennifer Connely), zalega z płatnościami i choć są to śmiesznie małe sumy, posiadłość przejmuje urząd skarbowy i wystawia na licytację. Prawo jest prawem. Dom kupuje po bardzo atrakcyjnej cenie emigrant irański (świetny Ben Kingsley), były pułkownik, który musiał opuścić swój kraj po obaleniu szacha, któremu wiernie służył. (Co naprawdę ma na sumieniu, tego się nie dowiemy). Teraz pułkownik ciężko pracuje w nowej ojczyźnie, aby zapewnić godziwe warunki życia rodzinie. „Dom z piasku i mgły” to dla niego bardzo dobry interes. Nie przewidział jednak determinacji byłej właścicielki, która chce za wszelką cenę odzyskać posiadłość. Tak zaczyna się „wojna domowa”, prowadząca do zderzenia dwóch systemów wartości, dwóch kultur. Irańczyk jest pewien swych racji, jego zdaniem „Amerykanie nie zasługują na to, co mają”, więc nic nie obchodzi go los dziewczyny pozbawionej domu. Z czasem jednak zmieni zdanie i zobaczy w niej nie wroga, lecz osobę, mimo wielu różnic, w jakimś sensie do siebie podobną. Ale dobrego rozwiązania konfliktu być już nie może. Przeznaczeniem bohaterów jest udział w tragedii w niemal antycznym wymiarze. Od dawna nie widziałem tak dobrego filmu.

Zdzisław Pietrasik

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe

Polityka 1.2005 (2485) z dnia 08.01.2005; Kultura; s. 55
Reklama