Skoro już w dzisiejszym numerze wystąpił zespół z Ohio (to taki stan w USA zaraz obok Pensylwanii), to niechże i druga z recenzowanych tu dziś grup będzie stamtąd, tyle że z Cincinnati. Nazywają się Thee Shams, są klasycznym (trzy gitary i perkusja) kwartetem i właśnie wydali swoją pierwszą płytę. Grają modną w pewnych kręgach, garażową (czyli bardzo prostą i dość agresywną) odmianę rocka. Podobnie jak The Black Keys sami komponują większość swego repertuaru, podobnie nawiązują do brzmienia lat sześćdziesiątych, podobnie podobają się autorowi tego tekstu. Może brak im trochę wyobraźni i doświadczenia Black Keys, ale to w końcu pierwsze podejście. Gdyby kogoś nieco rozczarowała zawartość albumu, to na pocieszenia pozostanie mu okładka ze zdjęciem rozebranej młodej kobiety (to oczywiście naganna uwaga, za którą wszystkie feministki nieszczerze przepraszam).
Thee Shams „Please Yourself” Fat Possum 2004
Wojciech Mann
++ dobre
+ średnie
– złe