W artykule Janusza Tazbira [„Zasłużony, niestrudzony, genialny”, POLITYKA 46, dot. kultu jednostki w II RP – red.] podano, że Dołęga-Mostowicz zginął „z bagnetem w ręku broniąc Zaleszczyk przed sowieckim najeźdźcą”. Tymczasem Mostowicz bronił, nie wiem czy z bagnetem w ręku, miasteczka Kuty na granicy rumuńskiej przed częścią Ukraińców, która planowała rzeź ludności polskiej. Trwał w Kutach do momentu ukazania się pierwszych patroli radzieckich, a potem chciał dostać się do Rumunii przez most na granicznej rzece Czeremosz samochodem, który ostrzelano i w którym zginął. Było to 20.09.39 r. (...)
A. Skomorowska,
Zabrze
Polityka
52.2004
(2484) z dnia 25.12.2004;
Listy;
s. 158