Archiwum Polityki

Dopasować Kołodkę do Hausnera

Reforma finansów nie musi oznaczać uduszenia gospodarki

Na pakiecie reform autorstwa Grzegorza Kołodki ekonomiści nie pozostawili suchej nitki, gdyż – zwiększając fiskalizm – nie stwarza szansy na szybszy rozwój gospodarki. Teraz pojawia się, niejako konkurencyjny, program Jerzego Hausnera. Minister gospodarki i pracy twierdzi, że aby bezrobocie wreszcie zaczęło spadać, podatki muszą być obniżone. Czy z obu tych programów da się złożyć spójną układankę, która przywróci krajowi utraconą zdolność do rozwoju, a budżetowi da środki na wykorzystanie do tego celu także sporych pieniędzy unijnych? Czy, co jeszcze ważniejsze, układanka ta zostanie poparta przez rząd, a potem znajdzie akceptację większości parlamentarnej? To ważny test dla Leszka Millera i jako szefa rządu, i lidera SLD.

Wielu propozycjom Kołodki trudno odmówić słuszności. Godne poparcia są wysiłki, aby pod kontrolę budżetu powróciły agencje, fundusze i środki specjalne, które stały się pożądanym łupem politycznych zwycięzców. Nie da się też przeprowadzić naprawy finansów publicznych bez ograniczania wydatków. Niekoniecznie tak jak widzi to Kołodko, czyli przyduszając kolanem (rezygnując z indeksacji) wszystkie zapisane w ustawach wydatki budżetu. Może chronić te, z których państwo zrezygnować nie może, np. emerytury. Ich waloryzacji broni Hausner, m.in. dlatego, że jest zapisana w konstytucji, a każde naruszanie zasad emerytalnych byłoby też niesłychanie ryzykowne politycznie. Można w zamian ograniczyć inne rozplenione przywileje branżowe. Nie da się już dłużej uciekać przed reformą KRUS (Kasy Rolniczych Ubezpieczeń Społecznych) oraz objęciem rolników tym samym systemem podatkowym, w którym od dziesięciu lat funkcjonują wszyscy pracujący poza rolnictwem.

Trzeba się też zmierzyć z trudnym problemem służby zdrowia, co Grzegorz Kołodko sygnalizuje, chociaż bardzo nieśmiało.

Polityka 14.2003 (2395) z dnia 05.04.2003; Komentarze; s. 16
Reklama