Archiwum Polityki

Jak mus to bus

Szarańcza, partyzanci, stonka – takimi epitetami dyrektorzy PKS obrzucają kierowców pasażerskich busów. Ci z kolei oskarżają PKS o blokowanie dostępu do przystanków. Na drogach trwa wojna o pasażerów.

Gdy na początku marca spółka PKP Przewozy Regionalne ogłosiła plan likwidacji 1029 lokalnych pociągów, zewsząd podniosły się głosy sprzeciwu. Alarm wszczęły związki zawodowe kolejarzy. Protestowali dojeżdżający do pracy mieszkańcy małych miejscowości i samorządy, które teraz będą musiały zapewnić im inne środki transportu. Narzekali turyści, bo z mapy połączeń stopniowo znikają kolejowe linie w górach i nad jeziorami. Tylko jedna grupa zawodowa z radością przyjęła plany PKP. To kierowcy minibusów.

Busy stały się nieodłącznym elementem polskiej sieci komunikacyjnej. Jeżdżą między dużymi miastami, dowożą do aglomeracji pracowników i studentów z małych miejscowości. Dużo ich w okolicach Krakowa, w województwie podkarpackim i świętokrzyskim. Całkowicie opanowały Lubelszczyznę, doprowadzając tamtejszy PKS na skraj bankructwa. Statystycznie siedmiu na dziesięciu Polaków, którzy w podróży nie korzystają z własnych samochodów, wybiera autobus. W 2001 r. rejsowe autobusy przewiozły blisko 900 mln ludzi (kolej prawie trzy razy mniej). Ten ogromny rynek od wielu lat był domeną przedsiębiorstw PKS. Rozrzucone po kraju 174 oddziały państwowego przedsiębiorstwa w 1994 r. zyskały samodzielność, ale jednocześnie musiały stawić czoło prywatnej konkurencji. Te nowe małe firmy często zakładali zwalniani z PKS kierowcy i mechanicy, kupując autobusy z demobilu. Po reanimacji w różnych warsztatach przechodzone „ogórki” rozpoczynały regularne przewozy na krótkich podmiejskich trasach. Z pierwszego starcia busiarze wyszli zwycięsko m.in. w stolicy. – To prawda, przegraliśmy walkę o połączenia lokalne – mówi Adam Pacuski z warszawskiego PKS. – Na początku lat 90. wycofaliśmy się m.in. z linii do Mińska Mazowieckiego, Legionowa czy Otwocka. Od tamtej pory obsługujemy głównie dalekie trasy i połączenia międzynarodowe.

Polityka 14.2003 (2395) z dnia 05.04.2003; Gospodarka; s. 52
Reklama