Archiwum Polityki

Allah z Saddamem

W centrum Bagdadu czeka gałąź, na której wisiał już niejeden nieszczęśnik. Gdyby sprawy potoczyły się źle, a Amerykanie weszli do miasta, Saddam każe na gałęzi powiesić swojego sobowtóra, a sam jak ibn Laden zniknie w podziemiach i urządzi Amerykanom piekło. Wiele jest jeszcze możliwe.

Żołnierze iraccy bardziej boją się swoich dowódców niż nieprzyjaciół, bo dowódca rozstrzela od razu, a nieprzyjaciel weźmie do niewoli, da jeść. Żołnierze amerykańscy bardziej boją się broni biologicznej niż chemicznej, bo chemiczna działa od razu, a biologiczna dopiero po tygodniach... Na chemiczną mają sposoby, choćby maski. Na biologiczną – nie.

Saddam boi się swoich współpracowników. Zawsze go okłamywali, zawsze mu kadzili i gdyby od świtu do nocy nie trzymał ich na muszce, skoczyliby mu teraz do gardła.

Sobowtóry Saddama boją się gałęzi. Wiedzą, że w razie czego tyran pośle ich zamiast siebie, na pewną śmierć. Taki jest kontrakt. A tymczasem nikt nie chce umierać, a już na pewno nie za swoje winy.

Toczy się wojna lęków. Saddam wierzy, że jest ona do wygrania.

Meczet w schronie

Ten do niedawna ateusz modli się teraz pięć razy dziennie. Za późno wpadł na pomysł, żeby się nawrócić. Za późno odrzucił socjalizm arabski Nasera i wrócił do religii. Kiedy socjalizm zanikał (w końcu lat 80.), ci durnie ze sztabu generalnego przekonywali go, że wygra wojnę z Iranem, bo Chomeini wystrzelał swoich generałów, poukładał w szufladach lodówek i chodził do grobowca-lodowca, żeby napawać się widokiem zamarzniętych bałwanów... Ale armia irańska nawet bez generałów okazała się za silna. Jedyny, który Saddama przestrzegał przed awanturą z Persami, to szef wywiadu wojskowego Samarai. Powiedział prawdę i uciekł za granicę. Powrotu Samaraia boi się teraz cała rodzina Saddama. Jeśli wróci na amerykańskich czołgach, będzie wiedział, kogo rżnąć.

Amerykanie nigdy nie zrozumieją kultury irackiej. Władzy tu jeszcze nikt dobrowolnie nie oddał. Chcą, żeby Saddam ustąpił? Żeby wyjechał? On, przywódca świata arabskiego, jedyny, który ma dziś odwagę przeciwstawić się Zachodowi?

Polityka 13.2003 (2394) z dnia 29.03.2003; Temat tygodnia; s. 26
Reklama