Archiwum Polityki

Mniejszy rząd - mniejsze zło!

SLD i UP zerwały koalicję z PSL i premier Leszek Miller zdecydował się na rozwiązanie, którego zawsze bardzo się obawiał. Został premierem rządu mniejszościowego, który musi szukać poparcia dla swej polityki w różnych ugrupowaniach, wśród różnych posłów. Wizja przedterminowych wyborów stała się nieoczekiwanie zupełnie realna.

Posłowie Polskiego Stronnictwa Ludo-wego z ogromną radością powitali wynik głosowania w sprawie tak zwanej ustawy winietowej. Obalenie rządowego projektu świętowali jako swój wielki sukces i liczyli, że od następnego dnia zaczną się kolejne rozmowy i spotkania, że koalicja będzie obradować, a oni dostaną to, czego chcieli: posady (40 proc.) w Narodowym Funduszu Zdrowia, stanowiska wiceministrów kultury i spraw zagranicznych, z założenia niekonstytucyjną ustawę o ustroju rolnym, oddalenie weta prezydenta wobec ustawy o biopaliwach. To tylko część ludowego pakietu. Ustawa winietowa była tu zupełnie nieważna, ludowcy nigdy nie zgłaszali wobec niej zastrzeżeń, ona miała być tylko próbą sił, pokazaniem determinacji PSL w dążeniu do założonego celu. Ludowcy licytowali więc bardzo wysoko. Premier odpowiedział ostrym cięciem – wnioskami o odwołanie ministrów rolnictwa i ochrony środowiska, czyli formalnym zerwaniem koalicji.

Leszek Miller z tymi niskimi notowaniami, jakie ma jego rząd i on osobiście, nie mógł pozwolić sobie na przeciąganie wewnątrzkoalicyjnego kryzysu. Lekcja ciągnącego się miesiącami rozpadu koalicji AWS-UW, której efektem była wyborcza porażka obu ugrupowań, jest zbyt świeża i nie została zapomniana. Premier nie mógł pozwolić sobie na utratę resztek autorytetu, gdyż jego opinia słabła nie tylko w społeczeństwie, także we własnej partii. Wynik lipcowego Kongresu SLD wcale nie był przesądzony; postępująca dekompozycja Sojuszu, która zaczęła być widoczna przed wyborami samorządowymi, trwała nadal. Sprawa Rywina uruchomiła nowe mechanizmy osłabiające pozycję szefa rządu. Opozycja przystąpiła do ataku, a własne szeregi coraz bardziej gubiły się w dociekaniach, o co tu chodzi, skąd się biorą różne decyzje i dlaczego są tak szybko anulowane (choćby sprawa zawieszania prezesa telewizji Roberta Kwiatkowskiego).

Polityka 10.2003 (2391) z dnia 08.03.2003; Temat tygodnia; s. 20
Reklama