Archiwum Polityki

Sojusz podatniczo-chłopski

Jeśli wicepremier Kołodko majstruje przy podatkach, to nie po to, by nam ulżyć

Po co rząd rządzi? Jakie cele przed sobą stawia? Ostatnie dni pokazują, że odpowiedź na te pytania staje się coraz trudniejsza. Wydawało się, że przynajmniej jeden cel – wejście do Unii Europejskiej – jest jasno określony, ale przecież dla części rządu, czyli PSL, ta najważniejsza obecnie sprawa stała się już tylko szansą na wymuszenie czegoś w rodzaju łapówki. Partia ta, popierana przez inne chłopskie ugrupowania, uprawia dziś obrzydliwy szantaż – za integracją zagłosuje tylko wtedy, gdy dostanie... tu następuje długa lista żądań.

Po pierwsze, chce gwarancji, że oprócz dopłat z Brukseli, rząd już teraz zobowiąże się, iż z naszego budżetu dołoży w następnych latach do ustalonej z Unią maksymalnej ich wysokości. Koalicjanta, czyli współrządzącego, zupełnie przy tym nie obchodzi, że w budżecie aż tylu pieniędzy prawdopodobnie nie będzie. Nie będzie? To trzeba zabrać innym. Więc PSL naciska na wprowadzenie 50-procentowej stawki opodatkowania dla najbogatszych. Z wyjątkiem najbogatszych rolników, ci – podobnie jak pozostała część rolników – mają nadal podatku od dochodów osobistych nie płacić wcale. A przecież gdyby wreszcie tę część społeczeństwa włączyć do systemu PIT, w budżecie byłoby dużo więcej środków dla najbiedniejszych, także na wsi. Również w systemie ochrony zdrowia, na który łożą tylko pracujący poza rolnictwem. Ten stan ma jednak trwać nadal, koszty utrzymania państwa niech ponoszą inni.

Oprócz tego PSL żąda odrzucenia weta prezydenta do ustawy o biopaliwach, która rocznie będzie kosztowała podatników co najmniej 600 mln zł. Na sprzedaż benzyny bez biododatków koalicjant się nie godzi, słusznie rozumując, że w inny sposób nie zmusi kierowców do tankowania biopaliw.

Polityka 9.2003 (2390) z dnia 01.03.2003; Komentarze; s. 16
Reklama