Klasyki Polityki

George Clooney: Aktorzy nie są idiotami

George Clooney, odtwórca głównej roli w filmie „Solaris”. George Clooney, odtwórca głównej roli w filmie „Solaris”. Syrena / mat. pr.
Kiedy zaczynałem karierę, walczyłem o to, by w ogóle zagrać w filmie. Cokolwiek. Mój ojciec, kiedy dowiedział się, że zamierzam być aktorem, strasznie się zdenerwował – opowiada jeden z najsłynniejszych aktorów na świecie.

JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Kim jest Chris Kelvin, którego gra pan w „Solaris”: zwykłym śmiertelnikiem cierpiącym z powodu samobójstwa żony czy szaleńcem próbującym rozmawiać z Bogiem?
GEORGE CLOONEY: – Jednym i drugim. Książka Stanisława Lema, którą przeczytałem dopiero po nakręceniu filmu, pełna jest takich niedomówień. Kelvin nie może przekroczyć kręgu własnych pragnień. Zamiast rzeczywistości widzi to, co go ogranicza: swoje emocje. Kocha kobietę, która dawno temu zmarła. Dwukrotnie spotyka kogoś, kto mu ją przypomina. Wie, że to iluzja. A jednak zaczyna się okłamywać. Nie ma jasności, czy obcuje z duchami, czy z projekcją swojego umysłu. Podobnie jak Kelvin czuje się człowiek obudzony z przyjemnego intensywnego snu, pragnący wrócić do świata marzeń.

O czym jest „Solaris”? O poczuciu winy, o samotności, o wierze?
O człowieku chorym z miłości. Pamięć Kelvina nasycona jest wspomnieniami, których nie chce, czy też nie potrafi od siebie odsunąć. W filmie i w książce dwa pytania wydają mi się najistotniejsze. Czy świat, który otacza bohatera, jest tylko jego kreacją? Oraz – na planie bardziej abstrakcyjnym – próba zdefiniowania człowieczeństwa. Czy sobowtór lub zjawa, jakkolwiek to nazwiemy, może być nazwana ludzką istotą? Jeśli to „coś” nie jest wyjątkowe i niepowtarzalne, kim jest?

Podobne pytania stawiał Tarkowski w swojej ekranizacji „Solaris”. Oglądał ją pan?
Tak, jednak są to dwa różne filmy. Tarkowskiego interesowała metafizyka. Soderbergha – emocje. Tamta wersja odbiegała w stronę filozoficznych uogólnień, niekoniecznie zgodnych z duchem powieści Lema. My staraliśmy się ukonkretnić relacje psychologiczne, pokazać wszystko, co dzieje się między bohaterami.

Polityka 9.2003 (2390) z dnia 01.03.2003; Kultura; s. 60
Reklama