Archiwum Polityki

Zabić w zarodźcu

Czy środki chwastobójcze pomogą zwalczyć malarię? Do tej pory naukowcy upatrywali szansy w niszczeniu komarów, które ją roznoszą. Teraz rodzi się nowa nadzieja.

W tym roku na malarię zachoruje 300–500 mln ludzi, spośród nich prawie 3 mln umrze – w większości będą to małe dzieci. Żadna inna choroba zakaźna nie spowodowała tylu śmiertelnych ofiar – szacuje się, że z jej powodu umarła połowa żyjących kiedykolwiek na świecie ludzi.

Malarię wywołują mikroskopijne pasożyty z rodzaju zarodźców. Te roznoszone przez komary jednokomórkowe organizmy po przedostaniu się do krwiobiegu człowieka wnikają do jego czerwonych krwinek. Rozmnażają się tam, a potem, by się z nich wydostać, niszczą je. Uwolnione do krwi atakują kolejne krwinki. Masowemu niszczeniu komórek towarzyszy sięgająca 40 stopni gorączka, zlewne poty, ból oraz zaburzenia gospodarki wodnej organizmu. Objawy powtarzają się co 3–4 doby i niejednokrotnie prowadzą do śmierci.

Chorych leczy się zwykle, wynalezioną jeszcze w latach 30. XX w. , chlorochiną. W trudniejszych przypadkach stosuje się, odkrytą przez jezuitów z Ameryki Płd. jeszcze w XVII w. , a znaną w Polsce przede wszystkim z „W pustyni i w puszczy”, chininę. Przez lata w zwalczaniu malarii niewiele się działo. Bogate państwa północy nie były zainteresowane finansowaniem badań nad chorobą, która w zasadzie bezpośrednio ich nie dotyczyła. Zaś państw ogarniętych epidemią malarii po prostu na to nie było stać.

Jednak ostatnio naukowcy zidentyfikowali szczepy zarodźca odporne na działanie wszystkich znanych leków. W dodatku wzrosła częstotliwość i zasięg występowania najgroźniejszej z postaci malarii (mózgowej), wywoływanej przez zarodźca sierpowego. Od czasów drugiej wojny światowej sytuacja nigdy nie była tak groźna jak dziś, a ludzie tak bezsilni w walce z chorobą.

Polityka 9.2003 (2390) z dnia 01.03.2003; Nauka; s. 72
Reklama