Archiwum Polityki

Papierowy niedźwiedź?

Rosja nie wyrzekła się imperialnych dążeń w „bliskiej zagranicy” i ma środki, by taką politykę prowadzić.

Nina Chruszczowa, wnuczka radzieckiego przywódcy sprzed 40 lat, ostrzegła w prasie amerykańskiej, że wmieszanie się Władimira Putina do ukraińskiej kampanii wyborczej jest próbą reanimacji imperium rosyjskiego. Dodatkowym dowodem były według niej miliony dolarów, które rosyjski gigant energetyczny Gazprom miał przekazać na cele wyborcze sztabowi kandydata prorosyjskiego Wiktora Janukowycza. Kiedy ukraiński kryzys polityczny się zaostrzył, korespondent „International Herald Tribune” Steven Lee Myers napisał z Moskwy: „Prezydent Putin na obszarze rozciągającym się od granic »nowej Europy« po Azję Środkową stara się zachować wpływy, a może nawet dominację Kremla”.

Jakie ma środki? Przede wszystkim surowce energetyczne, których dostawami i cenami można manipulować w celach politycznych, podobnie jak obietnicami kontraktów i inwestycji. Rosja sięga też po środki polityczne i wojskowe. Warto pamiętać, że w arsenale atomowym Rosja ma dziś 4422 głowice jądrowe (USA – 5886). W Gruzji i Mołdowie wspiera prorosyjskie siły separatystyczne, do Tadżykistanu i Kirgistanu wysyła dodatkowych żołnierzy, by równoważyć jakoś obecność amerykańskich baz wojskowych w innych poradzieckich państwach Azji Centralnej. Kreml może pogodził się z utratą republik bałtyckich i Gruzji, ale o Ukrainę walczy zażarcie. W wyborczym konflikcie ukraińskim Moskwie nie chodzi o Janukowycza ani Juszczenkę, lecz właśnie o Rosję – utrata Ukrainy będzie ciosem w serce ambicji putinowskiego Kremla.

Słuchałem niecały rok temu belwederskiego wykładu polskiego wiceministra spraw zagranicznych Adama Rotfelda o bezpieczeństwie międzynarodowym czasu przemian. „Federacja Rosyjska jest spadkobiercą carskiej Rosji i państwa radzieckiego – mówił prof.

Polityka 51.2004 (2483) z dnia 18.12.2004; Świat; s. 46
Reklama