Archiwum Polityki

Kamienicznik włącza licznik

Pierwszy stycznia będzie czarnym dniem dla lokatorów, którzy płacą czynsze regulowane. Właściciele domów uzyskują możliwość znacznego podwyższenia opłat. Muszą jednak uzasadnić, dlaczego takie podwyżki są konieczne. Ewentualne spory rozstrzygną sądy.

Właściciele kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu 53 w Warszawie już we wrześniu zawiadomili panią Marię Kopczyńską, że od stycznia 2005 r. czynsz za mieszkanie wzrośnie z 701,83 zł do 4270,80 zł. Mieszkanie ma 71 m kw., właściciele życzą więc sobie za metr 60 zł miesięcznie. „Przyczyną wypowiedzenia wysokości czynszu najmu jest konieczność wyrównania czynszu do jego wartości rynkowej, podyktowana bezwzględną potrzebą utrzymania nieruchomości w należytym stanie” – stwierdza w piśmie do lokatorki czterech właścicieli domu.

W innych miastach właściciele kamienic nie spieszą się z podwyżkami. Alicja Sarzyńska, prezes Polskiego Zrzeszenia Lokatorów z siedzibą w Krakowie, nie słyszała o przypadku zawiadomienia o podniesieniu czynszu nazywanego potocznie regulowanym do wysokości rynkowej. – Zapowiedź takiej podwyżki byłaby nieważna. Do końca roku obowiązuje ustawowe ograniczenie wysokości stawek – przypomina Sarzyńska. Jest także dodatkowy powód, żeby się nie spieszyć: w Sejmie dobiegają właśnie końca prace nad nowelizacją ustawy o ochronie lokatorów, przewidującą m.in. uwolnienie czynszów (chociaż z ograniczeniami). Straszenie dużym wzrostem stawek zmniejszyłoby szanse tej propozycji. Właściciele domów nie chcą sobie strzelić gola.

Strasburg naciska

Początkowo rządowy projekt nowelizacji przewidywał dalsze regulowanie czynszów, chociaż na wyższym poziomie (maksymalne stawki roczne miały wzrosnąć w ciągu czterech lat z 3 proc. tzw. wartości odtworzenia mieszkań, czyli przeciętnych kosztów budowy, do 4 proc.). W październiku rząd zmienił jednak zdanie: w autopoprawce zaproponował uwolnienie czynszów.

Polityka 48.2004 (2480) z dnia 27.11.2004; Gospodarka; s. 43
Reklama