Archiwum Polityki

Pijany wciąż jedzie

2211 nietrzeźwych kierowców zatrzymała policja w czasie tegorocznej akcji Znicz. Ze statystyk wynika, że kary przewidziane za prowadzenie po pijanemu nikogo specjalnie nie odstraszają. W 2000 r. funkcjonariusze złapali 188 tys. osób, które usiadły za kółkiem „po kielichu”. Dane z 2001 r. mogły napawać optymizmem. Po wprowadzeniu kary pozbawienia wolności do dwóch lat za jazdę po pijanemu zatrzymano „tylko” 145 tys. nietrzeźwych kierowców. Niestety, od tej pory liczby znowu rosną. W 2002 r. – ponad 157 tys. osób, rok później – 167 tys.

Jeśli tendencja się utrzyma, w przyszłym roku wrócimy do stanu sprzed zmiany prawa. Zdaniem policjantów, po zaostrzeniu sankcji kierowcy zaczęli bardziej uważać. Kiedy jednak okazało się, że kary nie są egzekwowane, nawyki wróciły do normy. W 2001 r. za prowadzenie w stanie nietrzeźwym skazano na pozbawienie wolności 31 890 osób, ale 31 131 wyroków zapadło w zawieszeniu. W 2002 r. proporcje były podobne – zawieszono 44 201 z 45 191 orzeczonych kar. W 2003 r. – 53 044 z 54 421. – Za kratki trafiają tylko ci, którym odwieszają się wyroki z powodu popełnienia innych przestępstw – mówi podkomisarz Marcin Szyndler z KGP.

Przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości tłumaczą, że skazanie kogoś na 2 lata więzienia oznacza eliminację z rynku pracy, załamanie życia rodzinnego, a często także depresję i demoralizację. Dochodzą jeszcze problemy praktyczne, jak przepełnienie więzień. Dotkliwość grzywny nie jest z kolei wystarczająca, by zniechęcać do wyjeżdżania na szosę po spożyciu. Marcin Szyndler uważa, że idealnym rozwiązaniem byłoby automatyczne zamykanie pijanych kierowców w areszcie na 2–4 tygodnie.

Polityka 46.2004 (2478) z dnia 13.11.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 18
Reklama