Archiwum Polityki

Murem za Moorem

Jak przystało na doświadczonego sapera, Zdzisław Pietrasik podchodził do filmu „Fahrenheit 9/11” bardzo ostrożnie (POLITYKA 30). Ubrał się w kombinezon z azbestu, żeby nie zająć się od wysokiej temperatury filmu, założył hełm, by nie spadły mu na głowę lewicowe odłamki, których boi się jak diabeł święconej wody, nogi obuł w ulubione piłkarskie korki, żeby Amerykanina bolało, gdy go zahaczy, w jednej ręce trzymał gałązkę oliwną i białą flagę, w drugiej dłuuugi kij, którym usiłował trącić niebezpieczny film. Czuło się, jak nogi mu drżą z obawy przed detonacją, więc troszkę chwalił („obiektywny obraz archiwalny”) i trochę ganił („bardzo subiektywny komentarz”), tu pogłaskał („własna formuła filmu”), tam uszczypnął (film zawzięty, zdjęcia dokumentalne „pod tezę”, tendencyjny, przedstawia idyllę Iraku w czasach Saddama). Mimo nadzwyczajnych środków ostrożności Pietrasik wstąpił jednak na minę i wyleciał w powietrze. Generał Bieniek melduje, że Pietrasik wpadł w zasadzkę. Nie wiadomo jeszcze, czy Moore wysadzi Busha, ale Pietrasika wysadził na pewno.

Maciej Rybiński ogłosił w „Rzeczpospolitej” nekrolog „pierwszego chwalcy Moore’a”, obśmiał „piękne kawałki Pietrasikowej prozy o Moorze”, film uznał za propagitkę, Złotą Palmę porównał do Nagrody Leninowskiej, zbeształ reżysera za wykonywanie poleceń Łunaczarskiego (młodszych Czytelników informujemy, że był to główny bolszewik od kultury), a Pietrasika za popieranie kinematografii „wolnej od rozumu i przyzwoitości”. Na nic zdała się Pietrasikowa ostrożność. Kto nie jest z nami, ten jest z Moorem – oto hasło dnia. Od pierwszej chwili, to jest od Złotej Palmy w Cannes, było wiadomo, że film się w Polsce nie spodoba: „Polityka wygrała ze sztuką”, „Werdykt polityczny”, „Jury fiction” – to tytuły korespondencji z Cannes w dwóch najbardziej opiniotwórczych dziennikach polskich.

Polityka 32.2004 (2464) z dnia 07.08.2004; Passent; s. 89
Reklama