Archiwum Polityki

Ludzie wiedzą swoje

Przez ponad 50 lat wokół Powstania Warszawskiego toczył się spór: najpierw polityczny, z czasem już tylko historyczny. Badania opinii publicznej wskazują, jak niewielki miał on wpływ na świadomość społeczną Polaków, którzy mają na temat tego powstania zdecydowanie własne poglądy.

Już w pierwszych dniach po wybuchu powstania propaganda PKWN ukształtowała obraz wydarzeń, który, stopniowo modyfikowany, przetrwał niemalże do chwili upadku systemu komunistycznego w Polsce. Z jednej strony podkreślano bohaterstwo i tragizm walczących, a z drugiej oskarżano dowództwo AK o cyniczną grę polityczną i podjęcie błędnej decyzji, będącej rezultatem antysowieckich uprzedzeń. „Rzeczpospolita”, główny organ PKWN, stwierdzała, iż powstańcy „zapisali jedną z najpiękniejszych kart do dziejów tej wojny przeciwko barbarzyństwu hitlerowskiemu”, jednocześnie tytułując jeden z artykułów „Bohaterstwo i zdrada”. Zdrajcami mieli być oczywiście dowódcy AK, na czele z „Borem, co wolał Niemca”. Oskarżano ich, że chcieli „przy pomocy krwi warszawiaków stworzyć dokonane fakty polityczne”, zaś samo powstanie miało być „przedśmiertnym aktem sanacji, pragnącej wrócić do władzy”. W momencie kapitulacji pisano wręcz o „świadomej, celowej robocie zdradzieckiej”.

W 1949 r. czytelnik „Polski Zbrojnej” mógł się już dowiedzieć, że „dowództwo AK uzgadniało cele powstania z oficerem armii niemieckiej, kapitanem Abwehry – Edwardem Motte”.

Przełomowym w podejściu władz do Powstania Warszawskiego okazał się 1956 r. Z płaszczyzny konfrontacji stopniowo pamięć powstania zaczęła stawać się obszarem, na którym próbowano pozyskiwać społeczeństwo. Oczywiście nie oznaczało to radykalnej zmiany. W obowiązujących w latach 60. i pierwszej połowie lat 70. podręcznikach do historii (klasa VIII szkoły podstawowej) pisano o „reakcyjnych celach politycznych kierownictwa powstania” i „rozgrywce o władzę”.

Polityka 33.2004 (2465) z dnia 14.08.2004; Historia; s. 70
Reklama