Archiwum Polityki

Wybielamy, przyczerniamy

W tym fachu nie ma sentymentów. Granic nie do przekroczenia, chwytów niegodnych zastosowania. Nie ma zasad prostych i jasnych, których naruszenie pociągałoby za sobą jakiekolwiek konsekwencje. Mowa o branży public relations. Pojawiła się wraz z wolnym rynkiem i ciągle nie ma polskiej nazwy. Dorobiła się za to: złej sławy, niezdrowych wpływów w mediach i dużych pieniędzy.

Adeptom zawodu, na dobry początek, serwuje się bajki jak dla grzecznych dzieci. Choćby tę z książki „Public relations w praktyce” Frasera P. Seitela. Do miasteczka przyjeżdża cyrk. Jeśli rozwiesimy jego plakaty, chcąc zainteresować mieszkańców, będzie to reklama. Gdy plakaty przyczepimy do słonia maszerującego środkiem miasta, zrobimy promocję. Kiedy słoń zadepcze ozdobny ogródek burmistrza i napiszą o tym gazety, mamy publicity. O public relations powiemy dopiero wtedy, gdy sprawimy, że burmistrz nie tylko uśmieje się z incydentu, ale sam dołączy do cyrkowej parady.

Public relations (PR) – termin, który zawojował świat, na polski należałoby dokładnie przetłumaczyć jako „stosunki publiczne”. Bardziej wymowne jest jednak „propagowanie reputacji”. To dbanie o dobry wizerunek firmy, ale także – według Europejskiej Konfederacji Public Relations – „świadoma organizacja komunikacji”. Ma służyć wzajemnemu zrozumieniu. W polskich warunkach skojarzenie public relations z cyrkiem będzie jednak trafniejsze.

Bo jak inaczej określić sytuację, w której pracownik PR jednego z najbogatszych Polaków dyktuje dziennikarzowi przez telefon zmiany i skróty w tekście owego Polaka dotyczącym? Gdy specjalistka od PR dużej firmy spożywczej proponuje redakcjom wydrukowanie kilku niezobowiązujących dziennikarskich artykułów, w których zostaną opisane produkty jej klienta? Przy czym klient chciałby mieć możliwość ingerencji w treść artykułu i przydzielonego do pracy konkretnego dziennikarza. Gdzie tu poszanowanie dla prawa prasowego mówiącego jasno, że dziennikarz nie może brać udziału w przygotowywaniu reklamy? Gdzie miejsce na wiarygodność?

9 na 10 informacji, które czytam w gazetach, jest kreowanych na zamówienie – mówi Andrzej Długosz, właściciel agencji public relations Cross Media.

Polityka 34.2004 (2466) z dnia 21.08.2004; Raport; s. 3
Reklama