Niemcy najbardziej lubią latać Lufthansą, Amerykanie najchętniej kupują sprzęty domowe i ubrania amerykańskich marek, Japończycy najchętniej jadają własny ryż. Ale, jak wykazują badania TNS OBOP, tylko 5 proc. Polaków, podejmując decyzję zakupu, zwraca uwagę na to, czy towar lub jego producent jest krajowy. Jest jednak w narodzie potencjalna, choć nierealizowana ochota na to co polskie (deklaruje ją 81 proc. obywateli).
Od kilku dni w prasie, radiu i telewizji trwa wielka kampania społeczna pod hasłem „Kupując polskie produkty, dajesz pracę”. – Postanowiliśmy – mówi Jacek Sadowski, dyrektor generalny agencji DEMO, która kampanię przygotowała – rozpalić w rodakach konsumencki patriotyzm. Jest to ostatni moment do przeprowadzenia takiej akcji, bo od 1 maja, kiedy Polska wejdzie do Unii, propagowanie własnych towarów zostanie uznane za przejaw nacjonalizmu gospodarczego. Zdaniem Sadowskiego, najważniejszym celem kampanii jest przypomnienie klientom, że między polskimi produktami stojącymi na sklepowych półkach a sytuacją na krajowym rynku pracy istnieje ścisły związek. Koszt kampanii oblicza się na ponad 2 mln euro, media elektroniczne udostępniają czas, a gazety powierzchnię za darmo. – W telewizyjnym spocie – wyjaśnia Jacek Sadowski – nie mógł pojawić się żaden produkt kojarzący się z jakąkolwiek marką, dlatego występuje w nim jabłko.