Archiwum Polityki

Gigant pożera wszystko

Amerykański koncern Halliburton jest prawdziwym zwycięzcą interwencji w Iraku, gdyż już podpisał tam kontrakty warte 8 mld dol., a zamówień przybywa. Jednak pojawiły się zarzuty, że Halliburton zbyt pazernie zgarnia pieniądze. Ledwie koncern zdążył zwrócić Pentagonowi 6,3 mln dol., bo ustanowił za wysokie ceny za dostarczany towar, a już ministerstwo wstrzymało płatność dalszych 36 mln, gdyż policzono, że koncern wpisał do rachunku większą liczbę posiłków dla armii, niż w ogóle było jedzących żołnierzy.

Halliburton dobrowolnie się zgodził, żeby na razie nie przedstawiać do zapłaty gotowego już kolejnego rachunku na kwotę 140 mln dol., póki kwestia nie zostanie wyjaśniona. Wszystkie te zarzuty przedstawiamy na odpowiedzialność amerykańskiego dziennika „The Boston Globe”. Ale ciekawy jest też kontekst polityczno-reklamowy. Na czele tego giganta stał w swoim czasie dzisiejszy wiceprezydent USA Dick Cheney, co w roku wyborczym może nie być największym atutem dla republikanów, zwłaszcza że to Cheney przekonywał Amerykanów, że w Iraku jest broń masowego rażenia. Sam koncern przystąpił do typowo amerykańskiej obrony przez telewizję. Zaczął w Waszyngtonie i w stanie Texas nadawać własne spoty reklamowe, dowodzące, że otrzymywał kontrakty, bo „po prostu jest w tym dobry”. To tylko pogorszyło sprawę, bo opozycja demokratyczna zawrzała: W czym dobry? Przecież główna specjalność Halliburtona to przemysł naftowy, a nie zgarnianie kontraktów na wszystko, przy których w dodatku nie wiadomo, czy byli jacyś konkurenci. No i co tam nasze awantury o jakiś sklepik z bronią w suterenie, zatrudniający cztery osoby na krzyż?

Polityka 10.2004 (2442) z dnia 06.03.2004; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 14
Reklama