Archiwum Polityki

Dziewczyny z kalendarza

++

Nie tak dawno furorę święciła brytyjska komedia „Goło i wesoło”, w której grupa bezrobotnych górników uczyła się zarabiać na życie striptizem. W zainspirowanym autentycznymi wydarzeniami filmie Nigela Cole’a „Dziewczyny z kalendarza” sytuacja wyjściowa jest podobna, tyle że cel wydaje się szlachetniejszy, bo rozbieranka ma służyć zebraniu funduszy na wymianę sofy w miejscowym szpitalu. I co najważniejsze, bohaterami nie są mężczyźni, tylko niezbyt urodziwe damy po pięćdziesiątce z małej osady w Yorkshire, decydujące się pozować nago do tradycyjnego kalendarza przygotowywanego dla koła wiejskich gospodyń. Kontrowersyjny pomysł, przynoszący odważnym paniom nieoczekiwany rozgłos (kulminacją okazuje się zaproszenie ich do Hollywood i udział w popularnym talk-show), został przez reżysera potraktowany z należytym dystansem i typowo brytyjskim poczuciem humoru. „Dziewczyny z kalendarza” obśmiewają nie tylko kult młodości i pięknego ciała narzucany przez wszechobecne media, ale i zahamowania wychowanych w poprzedniej epoce ludzi, dla których seks i nagość to nadal sfera tabu.

Janusz Wróblewski

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 10.2004 (2442) z dnia 06.03.2004; Kultura; s. 54
Reklama