Do układania oferty muzycznej, zwanej przez radiowców playlistą, służą zazwyczaj audytoryjne testy muzyczne przeprowadzane przez wyspecjalizowane firmy badawcze. Są dwie metody, obie dość proste. Pierwsza: dzwoni się do respondenta, puszcza mu fragmenty utworów, które mają trafić na playlistę, respondent zaś ocenia je w skali 1–6. Druga: zaprasza się do sali kinowej kilkadziesiąt osób dobranych zgodnie z wyobrażeniem danej stacji o jej grupie docelowej, czyli tak zwanym targecie. Tam emituje się piosenki, które respondenci, zaopatrzeni zawczasu w stosowne formularze, oceniają w takiej samej jak poprzednio skali. Na podstawie uzyskanych wyników radio ustala, czym uraczy słuchacza.
Na pytanie, jak w Radiu Zet tworzy się playlistę, kierownik muzyczny tej rozgłośni Wojciech Jagielski nie chce odpowiedzieć. Tłumaczy, że w ten sposób zdradziłby ważną tajemnicę firmy. – To jest konkretna wiedza – mówi – ja sam uczę się tego od 13 lat.
Jagielski, z zawodu medyk, grał kiedyś na perkusji w zespole rockowym, można więc przypuszczać, że ma swoje muzyczne upodobania, nie mają one jednak żadnego wpływu na ofertę Zetki, bo – jak powiada Jagielski – nie ma człowieka, który jest w stanie przewidzieć gust większości i każde profesjonalne radio opiera się na badaniach tzw. słuchalności.
Nieco inny pogląd ma Adam Czerwiński z RMF FM. Jego zdaniem należy polegać na badaniach tylko w przypadku utworów starszych, potencjalnie znanych, natomiast nowości otwierają pewien margines swobody. – Czasem ryzykujemy – powiada – i poszerzamy ofertę o coś mniej standardowego, co w badaniach nie zyskuje dobrych ocen, ale według naszej intuicji ma potencjał. Tak było choćby z piosenką Reni Jusis „Kiedyś cię znajdę”, utrzymaną w klimatach klubowych, czyli jednak niszowych.