Za to, że musiały przejść dwa razy trudniejszą drogę niż mężczyźni, żeby osiągnąć to, co osiągnęły” – napisał w uzasadnieniu swojego wyboru jeden z czytelników. Te słowa w stu procentach odnoszą się do zwyciężczyni naszego plebiscytu – Marii Curie-Skłodowskiej.
Doceniono geniusz, podwójnego Nobla, ale także, co podkreślało wielu głosujących, sukces osiągnięty w czysto do tej pory męskiej dziedzinie, a co za tym idzie przełamanie stereotypu. Skłodowska miała wpływ nie tylko na losy Polski, której wówczas nie było na mapie świata, ale dowartościowała kobiety wybierające „niekobiecą” ścieżkę kariery.
– Nie odejmując nic jej wielkości można zastanowić się, jak by się lista wybitnych kobiet wydłużyła, gdyby nie istniały absurdalne i krzywdzące dla kobiet ograniczenia w dostępie do nauki – mówi Sławomira Walczewska, historyczka, autorka książki „Damy, rycerze i feministki”. – Rewersem wielkości Marii Curie-Skłodowskiej jest małość zakazów. Maria miała siostrę Bronisławę, która też chciała studiować, ale wybrała drogę na wprost. Gdy Maria kończyła studia w Paryżu, Bronisława wraz z pięćdziesięcioma innymi kobietami wysłała zgłoszenie na Uniwersytet Jagielloński, wówczas niedostępny dla kobiet. Kontrowersyjna, narażająca na śmieszność akcja doprowadziła do sukcesu. Uniwersytet w 1895 r. przyjął pierwsze trzy kobiety jako hospitantki. Ćwierć wieku później stanowiły już jedną trzecią studentów. Pamiętając o Marii, nie zapominajmy o rewolcie Bronisławy.
Ten sposób myślenia wydaje się być bliski naszym czytelnikom, o czym świadczy wysokie trzydzieste miejsce Nawojki, która w 1450 r. jako pierwsza kobieta podjęła studia w Akademii Krakowskiej przebrana za żaka. („Moja ulubiona postać – argument w dyskusjach z szowinistycznie nastawionymi mężczyznami” – pisze jedna z czytelniczek).