Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Nie strzelać do lokomotyw

Gościem lutowego Salonu „Polityki” w krakowskim klubie Pod Jaszczurami był Jan Kulczyk, prezes Polskiej Rady Biznesu, prawdopodobnie najzamożniejszy z Polaków.

Jan Kulczyk o polityce wypowiadał się z wielką powściągliwością, nie chciał nawet ocenić programów partii politycznych, z których przedstawicielami często się ostatnio spotyka w ramach dyskusji nad planem Hausnera, przekonując ich do obniżania podatków. Powiedział jedynie: mam nadzieję, że Polską zaczną rządzić ludzie, którzy prowadzili kiedyś własne firmy i musieli na przykład regularnie wypłacać pensje pracownikom. Nie znaczy to jednak, że publiczność nie widziałaby Kulczyka w politycznej roli. Pytanie bowiem o jego kandydowanie w wyborach prezydenckich pojawiało się dość często. I to pomimo złożonego już na wstępie zdecydowanego zaprzeczenia: pozostaję przy gospodarce, ponieważ trzeba w życiu robić to, w czym się jest kompetentnym.

Trwanie w gospodarce nie oznacza zerwania kontaktów ze światem politycznym. Przeciwnie, Jan Kulczyk bronił tych kontaktów („Polityka” pisała o nich w ub. roku w artykule „Państwo to Jan”), uznawał je za niezbędne, a toczącą się dyskusję o oligarchizacji życia publicznego komentował tak: – Nie znam kraju, który rozwija się bez kilkunastu, czasem kilkudziesięciu największych firm, które nadają tempo, są lokomotywami. Bez zrozumienia ich znaczenia polska gospodarka nie ruszy z miejsca i nie osiągnie właściwej prędkości. Do lokomotyw nie należy więc strzelać.

Dodał też, że wszędzie na świecie szefowie największych firm pozostają w kontaktach z premierami i innymi politykami z pierwszych stron gazet i nigdzie na świecie nie jest to wydarzeniem. Nikogo też nie dziwi, gdy szefowie rządów poza granicami kraju zabiegają o interesy własnych firm.

Polityka 10.2004 (2442) z dnia 06.03.2004; Salon Polityki; s. 93
Reklama