Archiwum Polityki

Francja tolerancja

Francja nie ma ostatnio dobrych papierów w Polsce. Niestety, również u autorów „Polityki”, którzy najwyraźniej poddali się tu modzie. Adam Krzemiński zapytuje, czy Francja jest „zakałą Europy”. Artykuł Adama Szostkiewicza nosi tytuł „Francja – nietolerancja” już nawet bez znaku zapytania. Ja oczywiście rozumiem, że chodzi przede wszystkim o to, żeby tytuł był efektowno-skandaliczny, bo zawartą w nim treść Szostkiewicz sam potem relatywizuje. A jednak pośrednio wprowadza czytelnika w błąd. Zaczyna się to od ostrego rozróżnienia laicyzmu i neutralności w ideologii Republiki Francuskiej. Państwo nie ma być świeckie, tylko neutralne – stwierdza Szostkiewicz. Tymczasem laicyzm w rozumieniu republikańskim to właśnie neutralność światopoglądowa państwa i w konsekwencji jego instytucji. Podkreślmy od razu: instytucji państwowych (nie mylić z politycznymi, których kształt ideologiczny określają okresowo wyborcy).

We Francji 20,5 proc. licealistów uczy się w 5611 szkołach prywatnych, w ogromnej większości wyznaniowych, w których regulaminy dotyczące zachowania uczniów ustalane są przez dyrekcję w porozumieniu z ciałami rodzicielskimi. Innymi słowy nikt, kogo krępują zasady neutralności ideologicznej (w tym religijnej) szkoły publicznej, nie jest zobowiązany wysyłać do niej dzieci. Problem związany z chustami muzułmańskimi nie został więc wywołany przez laicką szkołę, ale wręcz odwrotnie – przez rodziców usiłujących zmusić ją do akceptowania wyłomu w duchu jej zasad, skądinąd wielokrotnie już wcześniej formułowanych, których obecne prawo jest tylko potwierdzeniem i uszczegółowieniem. To po pierwsze.

Po drugie. Pracując od ponad dwudziestu już lat na Sorbonie nie miałem nigdy problemu ze studentkami w chustach. Dlaczego?

Polityka 10.2004 (2442) z dnia 06.03.2004; Stomma; s. 105
Reklama