Archiwum Polityki

Nowe na państwowym

Gdy bankrutuje firma, prócz niespłaconych długów zazwyczaj pozostają po niej niepotrzebne maszyny i zwolnieni ludzie. Nie zawsze jednak jest to smutna historia. Często zjawiają się przedsiębiorcy, którzy potrafią z tego kapitału skorzystać. Sami zarobią i dadzą pracę innym.

Powoli znikają blizny po fali bankructw z początku dekady. Do wielu zamkniętych wówczas fabryk powróciło życie. Jedne zostały przejęte przez konkurencję, jak np. olejarnia Kama Foods z Brzegu. Inne okazały się łakomym kąskiem dla zagranicznych koncernów. Dziś nikt nie rozpacza po hucie Baildon, bo jej nowoczesna walcownia pracuje dla niemieckiego BGH. Jeśli strategiczny inwestor jeszcze się nie pojawił, można czasami liczyć na przedsiębiorczość okolicznych mieszkańców. Bierność i frustracja, tak typowe dla niewykształconych popegeerowskich załóg, przestały już być powszechne. Ludzie próbują brać sprawy w swoje ręce. Inna rzecz, że z różnym skutkiem.

Robili krasnale, budują statki

Jednym z takich miejsc jest Nowa Sól, przemysłowe miasteczko nad Odrą. W czasach PRL chlubiło się tym, że w tutejszych fabrykach pracowało 20 tys. ludzi, czyli prawie połowa mieszkańców. U schyłku lat 90. powód do dumy jednak zniknął, bo państwowe fabryki zaczęły jedna za drugą plajtować. Jako pierwsza w 1997 r. padła stocznia rzeczna remontowa, a za nią kolejno: Nowosolska Fabryka Nici Odra, Dolnośląskie Zakłady Metalurgiczne Dozamet, producent szkolnych pantofli Junior i fabryka kotłów Fakot. W ciągu zaledwie dwóch lat aż 10 tys. ludzi straciło pracę i Nowa Sól, ze wskaźnikiem bezrobocia sięgającym 40 proc., zaczęła przewodzić niechlubnym rankingom urzędu pracy. Potem przez pewien czas mieszkańcy miasta liczyli, że duży inwestor przyjdzie z Japonii. Niestety, 500 miejsc pracy przeszło im koło nosa, kiedy producent opon Bridgestone zamiast nad Odrą kolejną fabrykę postanowił budować na Węgrzech. Kilku innych zagranicznych projektów też nie udało się na razie zrealizować. Cichymi bohaterami miasta stali się więc rodzimi przedsiębiorcy, którzy krok po kroku dźwigają miasteczko z ekonomicznego upadku.

Polityka 22.2005 (2506) z dnia 04.06.2005; Gospodarka; s. 40
Reklama