Temat rodzinnego szczęścia hiszpańskiego następcy tronu, księcia Filipa i jego małżonki księżnej Letizii zdominował wszystkie media. „Państwowa rozgłośnia nadawała bezustannie biografie księcia i księżnej z romantyczną muzyką w tle. O swoim największym szczęściu zapewniali król Juan Carlos i królowa Zofia. 32-letnia była prezenterka telewizyjna i 37-letni następca tronu pobrali się rok temu podczas bajecznej ceremonii ślubnej w madryckiej katedrze” – donosi PAP.
Spodziewane w listopadzie rozwiązanie nie rozwiąże jednak problemu: konstytucja hiszpańska, jako jedyna w europejskich monarchiach, jeśli chodzi o sukcesję na tronie, dyskryminuje kobiety, dając pierwszeństwo potomkowi płci męskiej. Artykuł 57 stwierdza, że sukcesja zależy od starszeństwa i płci. A to znaczy, że w przypadku rodzeństwa koronę dziedziczy mężczyzna, nawet kiedy ma starszą siostrę. Kobieta może zostać królową, tylko jeżeli jest jedynaczką bądź najstarszą z sióstr, które nie mają żadnego brata lub wreszcie jeśli męski potomek zmarł.
Co prawda przyszli rodzice zapowiedzieli, że jest im wszystko jedno – chłopiec czy dziewczynka – ale politycy są innego zdania i socjalistyczny rząd José Luisa Zapatero zapowiedział, że w pakiecie projektowanych zmian w konstytucji artykuł 57 zostanie dostosowany do pozostałych zapisów, które gwarantują równe prawa kobiet i mężczyzn. Ponieważ jednak zmiany w konstytucji wejdą w życie najwcześniej w 2007 r., a ciąża – nawet błękitnej krwi – trwa znacznie krócej, powstało pytanie: czy konstytucja będzie mogła obowiązywać wstecz?
Gdyby artykuł 57 stracił ważność, to sam książę Asturii nie byłby następcą tronu, ponieważ ma starszą siostrę – księżniczkę Helenę, która na razie zajmuje drugie miejsce w sukcesji, gdyż została „zdetronizowana”, gdy urodził się książę Filip.