Archiwum Polityki

Zapomniana rewolucja

Nie wierzę w żadne moralne rewolucje w Polsce ani gdziekolwiek indziej. Nie poprawią one niezmiennej natury ludzkiej. Zrodzą tylko iluzje, rozbudzą nieziszczalne nadzieje, ożywią utopijne marzenia. Skończy się jak zwykle nieuniknionym rozczarowaniem.

Rozumiem, iż Jacek Żakowski („Rewolucja zgliszcz czy nadziei”, POLITYKA\t 19) nie pisał traktatu historycznego ani też solennej rozprawy etyczno-filozoficznej, tylko fenomen rewolucji ujął w formie eseju, którego swobodny nurt zwalnia z rygorów metodologicznej czy typologicznej ścisłości.

A przecież już na pierwszy rzut oka czegoś mi w jego wykazie brakuje. Pewnej rewolucji, która zasłużyła sobie na miano „wspaniałej”, „chlubnej”, „chwalebnej”. To angielska Glorious Revolution z 1688 r. Pamięć o niej zetlała nie tylko z racji upływu czasu. Pozostaje w cieniu innych rewolucji pełnych patosu i emocji, łopocących sztandarami, wibrujących gromkimi okrzykami, falujących namiętnością tłumów, spływających krwią „wrogów ludu”, „zdrajców”, „innowierców”, „interwentów” etc. W tym statycznym, nudnawym spektaklu nie było efektów specjalnych: szczęku gilotyny, odgłosów karabinowych salw, przemarszów wojsk, królo- bądź carobójstwa. Prawie żadnej dramaturgii, żadnych zbiorowych, ekstatycznych uniesień. Żadnego natchnienia dla powieści czy teatru. Kiepski materiał dla późniejszych adaptacji filmowych. Na tej wątłej osnowie nie zrodził się odpowiednik „Roku 1793” Hugo, „Dantona” Wajdy czy choćby obraz „niedokończonej” rewolucji 1905 r., „Pancernik Potiomkin”. Lecz to właśnie ta tak mało widowiskowa rewolucja okazała się jedną z dwóch (obok późniejszej o stulecie amerykańskiej), które dogłębnie przeorały stan umysłów, trwale odmieniając ustrój państwa, układ sił w świecie, wreszcie samo ludzkie życie. Wspaniała Rewolucja 1688 skruszyła szczątki feudalnego jeszcze absolutyzmu, ustanawiając monarchię konstytucyjną. Naprawdę jednak położyła podwaliny nowożytnej demokracji.

Polityka 23.2005 (2507) z dnia 11.06.2005; Społeczeństwo; s. 98
Reklama