W mieście zawrzało. Kiedyś Pola Oborskie, tak jak cały Konstancin, należały do majątku Potulickich. Państwo przejęło je w ramach reformy rolnej i zorganizowało na nich państwowe gospodarstwa rolne. W 1956 r. Minister Rolnictwa przekazał je Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Nazwę wzięły od pobliskiej miejscowości Obory ze słynnym Domem Literata; znajdują się w pobliżu centrum Konstancina i Starej Papierni, przebudowanej na szykowne centrum handlowe, a jednocześnie przy lesie. Przebiegać ma przez nie planowana obwodnica.
Konstancin to miejsce gorące: tu osiadła czołówka najbogatszych Polaków, w okolicach przytulają się zamożni aspirujący. Konstancin to polskie Beverly Hills.
Przyjaciele i zjadacze
Oprócz Nurowskiego – prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Elektrimu, oraz Rosatiego – europarlamentarzysty, byłego ministra spraw zagranicznych, do grupy szczęśliwych nabywców Pól Oborskich należą: Jacek Duch, prezes spółki Prokom Internet (szef Prokomu Ryszard Krauze też mieszka w Konstancinie), Marek Michałowski, prezes Budimeksu, Grzegorz Bielowicki, młody nowoczesny inwestor, a także Cecylia Czajkowska, Krzysztof Sokolik i Włodzimierz Jurkowski, których nazwiska błyszczą nieco mniejszym światłem.
Inwestorów – nazwijmy ich Przyjaciółmi – reprezentuje Wojciech Długosz, właściciel firmy Land Invest (nieruchomości i windykacje), prywatnie miłośnik Konstancina i jego gruntów. Jest już nawet właścicielem kilku. Długosz zapewnia: jego związki ziemskie z miastem zostały potwierdzone tej wiosny zaproszeniem na organizowane od sześciu lat, w jednej bardzo zamkniętej rezydencji, konstancińskie mistrzostwa w krokieta (to gra naziemna, używa się kijów podobnych do golfowych, ale zamiast dołków są bramki, tłumaczy). Dodaje skromnie, że je wygrał.