Archiwum Polityki

Pieniądz umiera ostatni

W momencie ogólnego eurozwątpienia we Włoszech podniosły się głosy, żeby wracać do lira, w Holandii – do guldena. Czy europejski kryzys złamie wspólną walutę?

Kiedy niemal siedem lat temu rodziło się euro, a w 2002 r. wprowadzono do użytku nowe monety i banknoty pod tą nazwą, wydawało się, że Europa zyskuje silny i budzący zaufanie pieniądz. Analitycy wypowiadali się o nowej walucie z optymizmem, politycy byli w euforii, a ekonomiści podkreślali korzyści wynikające z powstania eurolandu.

Dziś reputacja euro bardzo podupadła. Do chóru krytyków, składającego się z konsumentów, działaczy związkowych i antyeuropejsko nastawionych polityków, dołączyli ostatnio przedstawiciele rządów. Ośmieliło ich fiasko konstytucyjnych referendów we Francji i Holandii. Roberto Maroni, włoski minister gospodarki i pracy, członek separatystycznej Ligi Północnej, bez żenady zaproponował, by kraj wrócił do lira. Wątpliwości co do sensu utrzymywania euro zgłaszają także niektórzy holenderscy politycy. A problem widzą nie tylko polityczni ekstremiści. Niemiecki minister finansów spotkał się podobno z szefem Bundesbanku, aby omówić ryzyko rozpadu strefy euro (obaj zaprzeczyli tym rewelacjom, jednak coś na rzeczy być musiało). Czy jest to początek końca snu o wspólnym pieniądzu?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przypomnieć historię zawiedzionej miłości Europy do euro. Niemal nazajutrz po wprowadzeniu euro mieszkańcy większości z 12 krajów, w których to nastąpiło, z przerażeniem stwierdzili wzrost wielu cen. Wszędzie tam, gdzie do automatów wrzucało się monetę jednomarkową, ich właściciele zażądali teraz monety euro. Supermarkety, którym teoretycznie powinno być wszystko jedno, jaką nominalnie cenę uzyskają po przeliczeniu z waluty krajowej, zajęły się zaokrąglaniem cen w górę, dążąc zawsze do ulubionej końcówki 99 eurocentów. Wymianę pieniądza wykorzystali do ukrytych podwyżek właściciele restauracji i punktów usługowych. W powszechnym odczuciu ceny wzrosły.

Polityka 24.2005 (2508) z dnia 18.06.2005; Gospodarka; s. 36
Reklama