Archiwum Polityki

Eurokac

Jest i plus całego zamieszania z eurokonstytucją, odrzuconą we Francji i Holandii: Europa zaczęła wreszcie rozmawiać na swój temat. Wielki niemowa przemówił.

Czerwcowy szok ma pozytywny skutek uboczny. Z dnia na dzień stworzył jakąś europejską opinię publiczną, której na co dzień nie uświadczysz. Tyle że ta opinia ma tylko jeden wspólny rys: mówi dziś o Europie. Ale jest w stanie absolutnego galimatiasu. Nie umie nawet powiedzieć, czy integracja europejska służy poszczególnym państwom narodowym, czy nie, czy odżałować pieniądze na wspólne europejskie projekty, czy może raczej je ukrócić. Czy kraje czekające w kolejce do Europy – Bułgaria, Rumunia, Chorwacja, nie mówiąc już o Turcji czy Ukrainie – powinny być przyjęte. Wspólną politykę zagraniczną Unii głośno się wykpiwa, ba, nawet traktatowy cel UE – ever closer Union, coraz ściślejsza Unia – jest zakwestionowany.

Co pozostało wspólnego? Obraz Brukseli i Strasburga: UE w krajach członkowskich uchodzi za medialnie mało atrakcyjne monstrum. Brukselę przedstawia się jako kafkowski zamek eurobiurokratów, a na Strasburg sarka się jak na Hyde Park oszołomów i kpinę z parlamentaryzmu.

Spór powstał także o model gospodarczy: co przeważy? Kapitalizm reński, budowany przez lata w RFN: dobrobyt plus ochrona socjalna, czy też socjał francuski, oparty na wysokich podatkach i wysokich świadczeniach, a może raczej liberalizm anglosaski, trochę sprzymierzony z naszym wschodnioeuropejskim, który relatywnie niższymi kosztami z jednej strony ściąga do siebie miejsca pracy, z drugiej natomiast wypycha na Zachód ludzi gotowych pracować na gorszych warunkach niż Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy?

Nic dziwnego, że przy wielomilionowym bezrobociu w starych państwach wspólnoty, niekontrolowanym napływie cudzoziemców i stagnacji gospodarczej niektórzy zaczynają kwestionować samą ideę coraz większej i coraz ściślejszej Unii. Nastroje są tak rozhuśtane, że nawet polska opinia publiczna, która w większości dotąd – oczywiście w konstytucję się nie wgłębiając, bo nie o to chodzi – głosowała za Europą, sama zaczyna wątpić.

Polityka 24.2005 (2508) z dnia 18.06.2005; Świat; s. 46
Reklama