Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Do czego służą schody?

Włoski artysta Fabrizio Plessi jest autorem wysokiej na 44 m rzeźby, którą zatytuował „Pionowe morze”. I tak jest z całą współczesną sztuką. To, co dobrze stoi, musi ona powalić, zaś to, co najlepiej czuje się w pozycji horyzontalnej – ustawić do pionu.

Weźmy na przykład takie schody. Jeżeli pojawiały się w tradycyjnej sztuce, to we właściwej im funkcji. Na przykład schodził po nich dostojnie władca lub wbiegali wrogowie władcy, by go uśmiercić. A dziś? Na tegorocznym Biennale Sztuk w Wenecji o schodach pomyślało aż trzech twórców. Po betonowych, dziwacznie wyrzeźbionych przez Angielkę Rachel Whiteread, nie da się w ogóle wchodzić; można je tylko kontemplować. Hiszpanka Maider Lopez swoje schody dokładnie pomierzyła, a wymiary zapisała i ogłosiła. Zaś po drewnianych schodach Austriaka Hansa Schabusa da się wprawdzie wspiąć dość wysoko, ale jest to droga tyleż uciążliwa, co donikąd nie prowadząca.

Nic więc dziwnego, że zjeżdżający nad weneckie kanały karnie, równocześnie i w imponującej liczbie artyści, kuratorzy, krytycy, dyrektorzy muzeów i galerii nie oczekują wcale estetycznych wzruszeń (od tego jest Luwr lub Prado). Nadciągają, by – jak na pokazie mody – wypatrywać, czy przypadkiem jakiemuś artyście udało się może wymyślić coś nowego lub zaskakującego. I z reguły przeżywają rozczarowanie, bowiem w sztuce wymyślono już chyba wszystko.

W zabawnej etiudzie filmowej Grupy Azorro jeden z artystów próbuje wyrwać ze snu drugiego, mamrocząc mu z przejęciem nad uchem: „Obudź się! Sztuka się skończyła!”. To samo można by właściwie ogłosić na otwarciu Biennale. I niektórzy artyści próbują samozwańczo podjąć się owej roli posłańca złych nowin. Przed dwu laty artysta Santiago Sierra zamurował wejście do pawilonu hiszpańskiego, sugerując w ten sposób, że jakakolwiek ekspozycja mija się z celem. W tym roku zaś Rumun Daniel Knorr zrobił coś wręcz odwrotnego, ale o podobnej wymowie: narodowy pawilon otworzył na oścież i przestrzał (włącznie z drzwiami ppoż.

Polityka 25.2005 (2509) z dnia 25.06.2005; Kultura; s. 74
Reklama