Archiwum Polityki

Pożeracz kości

Na szpiczaka umiera w Europie kilkanaście tysięcy ludzi rocznie. Choroba, z którą niegdyś można było przeżyć tylko kilka miesięcy, dziś pozwala na więcej. Ale to kosztuje.

Gdy Avram Hershko z Izraelskiego Instytutu Technologii w Hajfie dowiedział się w ubiegłym roku, że otrzymał Nagrodę Nobla, zdziwiony był tylko tym, że przyznano mu ją w dziedzinie chemii, a nie medycyny. Komisja noblowska Szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk najwyraźniej chciała pokazać, jak niezwykle umowna granica dzieli współczesną medycynę od nauk podstawowych – choćby właśnie biochemii, która otworzyła przed nauką wnętrze komórek i umożliwiła poznanie mechanizmów rządzących ich rozwojem.

Zapoczątkowane w latach 80. badania Avrama Hershko oraz dwóch innych uhonorowanych wraz z nim naukowców – Aarona Ciechanovera z Izraela (nie ukrywa polskich korzeni) i Amerykanina Irvina Rose'a – pozwoliły rozwikłać tajemnicę niszczenia białek w komórkach, ale przy tej okazji zaowocowały stworzeniem nowej klasy obiecujących leków, z których pierwszy jest już na rynku i leczy groźny nowotwór krwi zwany szpiczakiem mnogim. Amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA), wobec bardzo obiecujących wyników badań klinicznych, zarejestrował go i zezwolił na stosowanie u chorych w rekordowo krótkim czasie 4 miesięcy (zwykle procedura ta trwa kilka lat).

Na tak szybką decyzję urzędników FDA, nieskorych do pośpiechu i pedantycznie analizujących protokoły badań, wpływ miała z pewnością sama natura szpiczaka – choroby, w której przeżywalność niewiele się poprawiła w ostatnim trzydziestoleciu i nadal wynosi zaledwie 3–5 lat (po 10 latach żyje tylko 5 proc. dotkniętych nią osób). To oczywiście sucha statystyka, z której nie wynika wcale, że każdy pacjent z rozpoznaniem tego nowotworu krwi musi szybko umrzeć – decyduje o tym jego wiek, moment wykrycia i przebieg choroby. Wiele osób może prowadzić normalny tryb życia znacznie dłużej. Niemniej fakt, że dotychczasowe metody leczenia (chemioterapia, przeszczepy szpiku) są wciąż zawodne i częstość nawrotów jest duża, zmusza do odważnych, niestandardowych decyzji.

Polityka 26.2005 (2510) z dnia 02.07.2005; Nauka; s. 72
Reklama