Archiwum Polityki

Jak żyć bez rady?

Znowelizowaną ustawę medialną drukowano w wielkim pośpiechu, by od 2 stycznia przestała istnieć Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Z drukiem zdążono i rada zniknęła. Jej byli już członkowie mogli tylko spakować walizki i myśleć, czy dopominać się odszkodowań. Schody zaczęły się później. Nową pięcioosobową radę należy powołać niezwłocznie. Marszałek Sejmu dał trzy dni na zgłaszanie kandydatów. Pojawili się pierwsi, jak najbardziej polityczni. Jarosław Kaczyński dostał ponoć szału i nakrzyczał na koalicjantów. Wszak media miały być bezpartyjne. Marszałek przedłużył czas zgłaszania kandydatów do 10 stycznia. Wyborów jednak nie będzie, dopóki nie zostanie uchwalony budżet, Sejm ma przecież wybrać kandydatów LPR i Samoobrony, a więc PiS musi mieć zakładników. Senat ma swój regulamin i dwa tygodnie na zgłaszanie kandydatów. Wybierze więc najwcześniej w drugiej połowie stycznia, Sejm jeszcze później, a jest jeszcze prezydent, który wskazuje dwóch członków, w tym przewodniczącego. Rada pojawi się więc pod koniec stycznia. Na razie jest pustka prawna. Nie ma rady starej, nie ma nowej, nikt żadnych spraw nie załatwia, a nadawcy czekają na decyzje, na częstotliwości. Bez KRRiTV nie można zrealizować drugiej części tej ustawy, czyli powołać nowego Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Jeżeli do końca stycznia nie będzie KRRiTV, nie będzie kandydatów na prezesa, premier nikogo nie powoła i urzędu nie będzie. Będzie znów stan pustki prawnej, a urzędnicy – na wakacje. Prezesowi obecnie istniejącego Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, Witoldowi Grabosiowi (pakuje walizki) minister już odwołał zastępców. Szefem nowego urzędu ma zostać pani wiceminister infrastruktury Anna Streżyńska, która zachwycała dotychczas posłów nie tylko kompetencją, ale przede wszystkim urodą – burzą ciemnych włosów i nadzwyczajnie śmiałymi dekoltami.

Polityka 3.2006 (2538) z dnia 21.01.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 18
Reklama